Pan Bagaudin, który z dwójką małych dzieci przebywa w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej napisał do nas list z apelem o pomoc. - Trzymają mnie tu z dziećmi już 10 miesięcy - pisze cudzoziemiec.
O tej sprawie pisaliśmy już w lipcu, kiedy Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła uwagę na przedłużający się pobyt obywatela Rosji i jego dzieci w ośrodku. Pan Bagaudin przyjechał z Rosji do Polski z 5–letnią córką i 6–letnim synem.
Powołując się na prześladowania doznane w kraju pochodzenia, złożył wniosek o objęcie go w Polsce ochroną międzynarodową. W toku trwającej procedury rodzina wyjechała jednak do Niemiec, skąd została przekazana zgodnie z rozporządzeniem z powrotem do Polski. Sąd postanowił o umieszczeniu ich w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej.
– Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej postanowieniem z dnia 4 lipca orzekł o przedłużeniu okresu pobytu Bagaudina U. wraz z małoletnimi dziećmi w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców do 7 października. A Sąd Okręgowy w Lublinie w dniu 25 lipca utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie – informuje Anna Stelmach z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Pan Bagaudin opisuje, że w ośrodku przebywa już od 18 listopada 2018 roku. – Proszę o pomoc ze względu na moje dzieci. Od samego początku są tu okropne warunki. Zimą w pokoju było bardzo zimno. Dzieci były chore. Na pomoc medyczną musieliśmy czekać kilka tygodni – opowiada cudzoziemiec. – Miałem zaświadczenie z Niemiec od lekarza o złym stanie psychicznym, ale to nie był argument w Polsce żeby nas przenieść do obozu otwartego – skarży się pan Bagaudin i dodaje, że jest rozczarowany systemem sądowym w Polsce. – Przyjechaliśmy tu po pomoc, a czujemy się jak w więzieniu – podkreśla.
Niemiecki lekarz orzekł, że dzieci cierpią na zespół stresu pourazowego (PTSD) i powinny kontynuować leczenie rozpoczęte w tamtym kraju. – Mimo powołania się na pogarszający się stan zdrowia dzieci, Straż Graniczna odmówiła zwolnienia rodziny z ośrodka strzeżonego, a Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej utrzymał to postanowienie w mocy – mówi Jacek Białas, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Zdaniem fundacji, przetrzymywanie dzieci w takich ośrodkach jest niepokojące. – To są ośrodki o rygorze więziennym, z kratami w oknach i drutem kolczastym dookoła i absolutnie nie są to miejsca sprzyjające dobremu samopoczuciu dzieci – zaznacza z kolei Marta Górczyńska, prawniczka HFPC.
Z jej obserwacji wynika, że w takich ośrodkach dzieci mają ograniczony dostęp do edukacji. – Właściwie jest ona realizowana na bardzo podstawowym poziomie, dzieci nie są stamtąd wożone do szkoły, mają zajęcia na miejscu – zauważa Górczyńska. Fundacja napisała wszystkie możliwie odwołania do sądu w sprawie pana Bagaudina i czeka na ich rozpatrzenie. – Próbujemy też zorganizować pomoc psychologiczną dla rodziny, ale Straż Graniczna jakoś nie może nas dopuścić. 10 miesięcy w takim ośrodku to bardzo długo – zwraca uwagę Białas.
Z kolei Straż Graniczna przypomina, że zarówno prawo unijne jak i polskie, dopuszcza możliwość detencji rodzin z dziećmi jak i osób małoletnich. – Osoby umieszczane są w ośrodkach strzeżonych postanowieniem sądu. Straż Graniczna realizuje swoje ustawowe zadania, działając w oparciu o obowiązujące przepisy prawne – podkreśla chor. szt. Anna Michalska z Komendy Głównej Straży Granicznej.
Straż zapewnia, że rodziny z dziećmi umieszczane są tylko w o ośrodkach o profilu rodzinnym. – Ośrodki są specjalnie do tego przystosowane , tak aby zapewnić odpowiednie warunki i większy komfort– dodaje Michalska.
Jak? Na przykład funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy na co dzień maja kontakt z dziećmi, pracują w ubraniach cywilnych, a nie w mundurach. – Podkreślam, że rodzina została osadzona w ośrodku postanowieniem sądu – zwraca uwagę chor. szt. Anna Michalska.