Nikt nie wiedział o ciąży i niczego nie zauważył – takie wnioski płyną z relacji świadków, zeznających w procesie Agaty F. Studentka z okolic Lubartowa tuż po porodzie włożyła swoje dziecko do pieca, a następnie spaliła. Makabryczną tajemnicę odkryli jej rodzice.
Dzisiaj Agata F. odpowiada za zabójstwo. Podczas czwartkowej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Lublinie zeznawali m.in. policjanci, którzy w czerwcu ubiegłego roku interweniowali w domu rodziny F. Wezwali ich tam rodzice 22-latki.
– Matka oskarżonej pokazała nam piecyk w rogu pokoju. Powiedziała, że są tam zwłoki noworodka – zeznał jeden z policjantów. – Wyjaśniła, że córka mogła być w ciąży. Przez kilka ostatnich dni nie wychodziła z pokoju. Kiedy wyszła, była już szczuplejsza.
Rodzice Agaty F. przeszukali jej pokój, kiedy dziewczyna pojechała z chłopakiem na wesele do znajomych. W piecu znaleźli zwłoki noworodka.
– W popiele zauważyłem kawałek ręki i nogi. Później okazało się, że to noworodek w worku. Była tam również puszka po piwie. W pokoju czuć było odór spalonego ciała – zeznał drugi z policjantów.
Z relacji rodziców wynikało, że u Agaty nocował wcześniej jej chłopak. Rano oboje „kręcili się po korytarzu”. Dziewczyna szukała pustej reklamówki.
– Rodzice podejrzewali, że córka jest w ciąży, ale ona to ukrywała – zeznał policjant.
Agata F. mieszkała razem z rodziną w Majdanie Kozłowieckim. Studiowała na jednej z lubelskich uczelni. Pod koniec 2017r. zaczęła się spotykać z mieszkającym niedaleko Rafałem M.
– Myślałem, że to kobieta mojego życia. Chciałem się z nią ożenić. Planowałem wesele – zeznawał podczas procesu Rafał M.
Młodzi ludzie regularnie współżyli ze sobą, niemal do samego porodu. Pomimo tego Rafał M. zapewniał, iż nie miał pojęcia o ciąży. Jego ojciec również twierdzi, że nie zauważył niczego podejrzanego.
- Oni byli zawsze razem, uśmiechnięci – zeznał w czwartek Krzysztof M. – Syn nigdy nie wspominał, że Agata może być w ciąży. Ja dowiedziałem się dopiero na komendzie. On wtedy płakał. Twierdził, że o niczym nie wiedział.
Agata F. urodziła w nocy, kiedy domownicy spali. Poród odbył się w wannie. Nie było komplikacji.
– Dziecko wpadło do wody. Wyjęłam je. Było sine i nie oddychało. Trzymałam je na rękach jakieś 15 minut. Potem zawinęłam w ręcznik i włożyłam do kuchenki. Tam już były śmieci – wyjaśniała później Agata F.
Dzień po porodzie kobieta spędziła z chłopakiem u znajomych. Wieczorem wrócili do jej domu i uprawiali seks. W piecyku leżała martwa dziewczynka. Następnego dnia Agata F. spaliła zwłoki. Później wybrała się z chłopakiem na wesele. Na miejsce zawiózł ich przyjaciel Rafała – Łukasz B.
- Wcześniej Agata wychodziła razem z nami. Piła alkohol. Zachowywała się normalnie. Nie zauważyłem niczego niepokojącego. Żadnych zmian w wyglądzie. Oboje zachowywali się normalnie – zeznał mężczyzna. Podczas śledztwa przytoczył jednak swoją rozmowę z Rafałem M. Chłopak miał wtedy przyznać, że podejrzewa, iż jego dziewczyna jest w ciąży. Podczas czwartkowej rozprawy Łukasz B. nie potrafił wyjaśnić tych niejasności.
Agata F. i jej chłopak zostali zatrzymani na zabawie weselnej. Oboje trafili do celi. Chłopak 22-latki został szybko zwolniony. Nie było dowodów potwierdzających, by wiedział o ciąży lub śmierci dziecka.
Sama Agata F. nie przyznała się do zabójstwa, a jedynie do spalenia zwłok. Podczas procesu tłumaczyła również, dlaczego ukrywała ciążę.
– Bałam się, że dziecko pokrzyżuje mi plany na przyszłość. Chodziło o dokończenie studiów i znalezienie pracy. W sierpniu miałam się bronić. Dobrze mi szło – tłumaczyła Agata F.
Sprawa wróci na wokandę pod koniec maja.