Uliczne latarnie miały przestać świecić sobotniej nocy. Ale na razie do tego nie dojdzie. Zanosi się za to na ciąg dalszy przepychanek między energetykami, urzędnikami a spółdzielnią mieszkaniową, której teren oświetlają lampy.
– Zdania nie zmieniłem, bo miasto nie może wydawać pieniędzy niezgodnie z prawem – podkreśla burmistrz.
Do tej pory za całe uliczne oświetlenie płacił lubartowski samorząd. Ale Jerzy Zwoliński doszedł do wniosku, że za prąd zużywany przez latarnie stojące przy spółdzielczych uliczkach i placach powinna płacić spółdzielnia a nie samorząd.
Więcej informacji z Lubartowa na www.lubartow.pl
– Według prawa drogowego, gmina płaci tylko za oświetlenie placów i ulic publicznych – mówi burmistrz Zwoliński. – Obowiązek oświetlenia pozostałych terenów prywatnych, a do takich należą uliczki i place spółdzielni, należy do ich właścicieli.
Gra toczy się o ok. 100 tys. zł rocznie. A na osiedlach spółdzielczych mieszka aż 40 procent mieszkańców miasta.
Tymczasem spółdzielnia za oświetlenie płacić nie zamierza. – Z tych placów i ulic korzystają wszyscy, nie są przecież ogrodzone – po raz kolejny powtarza Jacek Tomasiak, prezes spółdzielni. – Nie zmieniliśmy swojego stanowiska w sprawie oświetlenia.
Choć z wypowiedzenia umowy wynika, że miasto przestanie płacić za energię już od 1 sierpnia to burmistrz Zwoliński zapewnia, że w sobotę latarnie jednak nie zgasną.
– Sprawa wypowiedzenia nie jest jeszcze ostatecznie załatwiona – tłumaczy. – To jeszcze potrwa kilka tygodni.
Okazuje się, że trwa wymiana pism z firmą energetyczną. Jak się dowiedzieliśmy, energetycy wystąpili do burmistrza o wskazanie, za które latarnie nie będzie płacił.
Co będzie dalej – nie wiadomo. Burmistrz zapowiada, że jeszcze raz wystąpi do spółdzielni w sprawie płacenia za oświetlenie jej terenów.
www.lubartow.pl: Kto powinien płacić za oświetlenie spółdzielczych uliczek?