Anna T.-B. osierociła czwórkę dzieci. Na ulicy w centrum Lubartowa zamordował ją nożem ojciec dwóch z nich – Paweł B. Sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących w zachowaniu mężczyzny i skazał go na dożywocie.
To najwyższy możliwy wymiar kary w polskim prawie.
– Jest to kara o charakterze wyjątkowym, jak podkreśla się w bogatym dorobku orzecznictwa i doktryny, jest to właściwie surogat kary śmierci. Oznacza bowiem dożywotnią eliminację osoby skazanej ze społeczeństwa. Należy sięgać po tą karę w wyjątkowych sytuacjach. Wtedy kiedy żadne okoliczności nie wskazują na to, iż możliwa byłaby poprawa czy walor wychowawczy względem osoby skazanej. W ocenie sądu z taką sytuację mieliśmy do czynienia w tym przypadku – mówił dzis Jarosław Kowalski, sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie.
Dramat rozegrał się 12 lipca 2021 roku w Lubartowie. Wieczorem Anna T.-B. w towarzystwie swojego partnera Marcina D. wyszli z jego mieszkania. U zbiegu ulic Krzywe Koło i Szulca natknęli się na byłego męża Anny. Paweł B. nie akceptował, że kobieta się z nim rozwiodła. Widząc ją z nowym partnerem zareagował agresją, zaczął ją wyzywać. Kiedy Anna zwróciła mu uwagę, że ma orzeczony zakaz zbliżania się, to tylko spotęgowało jego agresję. Zbliżył się do żony, opluł ją, a następnie zaatakował nożem. W jej obronie stanął Marcin D., który dostał dwa ciosy nożem w głowę i tylko cudem nie doznał poważnych obrażeń. Następnie Paweł B. tym samym nożem zaczął dźgać Annę. Jeden z ciosów zadany w okolice płuc okazał się śmiertelny. Lekarzom, którzy przyjechali na miejsce, nie pozostało nic innego jak stwierdzić zgon 38-letniej kobiety.
Paweł B. przed zabiciem byłej żony usłyszał aż 9 wyroków. Został skazany m.in. za znęcanie się nad kobietą. Do więzienia nie poszedł, bo sąd orzekł warunkowe zawieszenie wykonania kary. Po kolejnym przestępstwie trafił za kratki. Po wyjściu z więzienia w dalszym ciągu dopuszczał się przemocy i gróźb karalnych wobec żony. Ostatecznie trafił na cztery lata do więzienia. Kiedy siedział za kratkami, kobieta rozwiodła się ze swoim katem. Po opuszczeniu zakładu karnego nadal groził byłej żonie. Podpalił też drzwi w mieszkaniu jej partnera. Został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności i zakaz zbliżania się do żony. Kilka miesięcy po opuszczeniu więzienia, zabił swoją byłą żonę.
Ostatniego dnia procesu Paweł B. stwierdził, że nie chciał zabić byłej żony. Mówił, że nie wie jak do tego doszło. Sąd nie dał temu wiary. Nie znalazł też w jego zachowaniu żadnych okoliczności łagodzących.
Paweł B. o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać dopiero po 25 latach w więzieniu. Paweł B. na rzecz trzech synów i matki Anny ma poza tym zapłacić po 50 tysięcy złotych nawiązki.
Wyrok jest nieprawomocny. – Sąd podzielił w całości stanowisko prokuratury, tak co do winy jak i kary, dlatego wyrok w mojej ocenie jest wyrokiem słusznym. Spodziewam się apelacji ze strony obrony, bo były sugestie co do tego, aby orzeczona kara była zdecydowanie niższa – powiedział po wyroku prokurator Krzysztof Sokół.
Obrońcy oskarżonego proponowali dla niego 25 lat więzienia.