– Niech Ministerstwo Infrastruktury przyjmuje wnioski, skoro wie lepiej – usłyszeliśmy od Jana Konona, dyrektora Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Białej Podlaskiej. Urzędnik utrudnia życie tym, którzy chcą uniknąć stania w kolejkach.
– To utrudnianie ludziom życia – komentuje Janusz Szymański z Departamentu Transportu Drogowego Ministerstwa Infrastruktury.
– Nie rozumiem, dlaczego urzędnicy na Lubelszczyźnie stosują taką praktykę. Zgodnie z prawem wnioski można przesyłać pocztą, z kompletem dokumentów, bez poświadczania podpisu.
– My inaczej interpretujemy przepisy, taka jest wola zarządu starostwa. Nic na to nie poradzę – tłumaczy Jan Konon. Jeśli w ministerstwie uważają inaczej, niech sami przyjmują wnioski. U nas ludzie składają je osobiście i jest dobrze, nikt nie narzeka.
– Dla kogo dobrze, dla urzędników? A dlaczego nie pomyślą o nas – denerwują się mieszkańcy spod Białej Podlaskiej, którzy dzwonią do Dziennika rozżaleni, że muszą spełniać dodatkowe warunki i ponieść kolejne koszty, żeby bez stania w kolejkach zdążyć z wymianą prawa jazdy do końca roku.
Do redakcji dzwonią też mieszkańcy z rejonu Starostwa Powiatowego w Łęcznej. Żalą się, że i tam urzędnicy robią podobne problemy z przyjmowaniem wniosków nadsyłanych pocztą. – Będziemy przepisy interpretować tak, żeby kierowcy byli zadowoleni – obiecuje Tomasz Kuna, wicestarosta powiatu łęczyńskiego. – Możliwość przesyłania wniosków bez dodatkowych utrudnień skróci niewątpliwie kolejki w naszym wydziale.
Dołączając do Dziennika oryginalny wniosek o wydanie nowego prawa jazdy z instrukcją jego wypełnienia, przyczyniliśmy się do zmniejszenia kolejek w wydziałach komunikacji. Jedna z lubelskich gazet doradzała, żeby stać w kolejkach, bo we wnioskach nadesłanych pocztą jest dużo błędów. – We wnioskach nie ma aż tylu błędów – dementuje Andrzej Szerlak, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych UM w Lublinie. – Na 200 wniosków tylko około dziesięciu nadaje się do poprawienia albo ponownego złożenia. Nasi młodzi pracownicy chętnie uzupełniają brakujące dane telefonicznie. Jesteśmy po to, żeby ludziom pomagać, a nie gnębić.