Od siedmiu lat są niepokonane na Lubelszczyźnie. Mają za sobą ogólnopolski sukces. Przed nimi zawody strażackie w Chorwacji.
Swój sukces dziewczyny zawdzięczają w dużej mierze trenerom – Wiesławowi Litwinowi i Michałowi Dejnece. – To były ciężkie treningi – przyznaje Litwin. – Spotykaliśmy się niemalże codziennie przez dwa miesiące. Dziewczyny miały dość, ale treningów nie opuszczały.
– Po ćwiczeniach na wielkiej strażackiej rurze byłam cała poobijana – wspomina Agata. – Posiniaczone biodra, kolana, łokcie. Owijałam się bandażami, żeby nie czuć bólu. Za to na zawodach poszło mi bardzo dobrze – mówi roześmiana.
– Do końca nie wiedziałyśmy, czy wygramy. Kiedy sędzia ogłosił, że trzecie miejsce jest dla Hanny, krzyczałyśmy z radości, a potem okazało się, że do Chorwacji jadą tylko dwa pierwsze zespoły – opowiadają. Na otarcie łez dziewczynom przyznano nagrodę Fair Play. – Pożyczyłyśmy konkurentkom z województwa świętokrzyskiego buty strażackie – wyjaśnia Paulina Prudaczuk. – Inaczej zostałyby zdyskwalifikowane.
Z zawodów w Parczewie dziewczyny wróciły z medalami, pucharem i ogromną rzeźbą św. Floriana. Patron strażaków najwyraźniej czuwa nad dziewczętami z Hanny, bo okazało się, że do Chorwacji najprawdopodobniej pojadą – w miejsce drużyny, która z wyjazdu zrezygnowała.