Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie zapowiedziała wczoraj, że będzie prowadzić śledztwo dotyczące gróźb, które wypowiedział wobec Dziennika Grzegorz Kurczuk, lubelski baron SLD i były minister sprawiedliwości.
Wczoraj tamtejsi prokuratorzy dostali materiały, które w tej sprawie zgromadzili ich koledzy z Lublina. Ci nie chcieli zajmować się nią sami, bo ich szef Grzegorz Janicki, w przeszłości bliski współpracownik Kurczuka z Ministerstwa Sprawiedliwości, może zostać wezwany na świadka.
Przypomnijmy – pod koniec października ujawniliśmy, że Kurczuk zagroził
Andrzejowi Mielcarkowi, redaktorowi naczelnemu Dziennika, że może wpłynąć na reklamodawców, by ci nie umieszczali w naszej gazecie reklam. Była to jego reakcja
na to, że w naszej gazecie ukazały się krytyczne – jego zdaniem – teksty o lubelskim SLD. Mielcarek nagrał rozmowę, w której padły groźby. O próbie zastraszenia powiadomiliśmy Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a ta prokuraturę.
Mielcarek został przesłuchany w prokuraturze w Lublinie. Zeznania złożyła również nasza dziennikarka Katarzyna Pasieczna, autorka tekstów o sojuszu, która otrzymywała anonimy z groźbami. Rzeszowska prokuratura będzie również ustalać, kto był ich autorem.
Sprawę gróźb pod adresem Dziennika nagłośniły ogólnopolskie media. Kurczuk tłumaczył się wówczas, że został źle zrozumiany.