Siedmioletni Kamil i ośmioletni Marek byli w szkole tylko raz - 1 września. Gminny autobus nie dojeżdża do Podlasek ze względu na zły stan drogi. Rodzicom zaproponowano po 50 zł za dowóz dzieci do głównej drogi, skąd mogłyby już jechać dalej. Na piechotę maluchy musiałyby iść do szkoły co najmniej godzinę.
Tymczasem autobus, który dowozi dzieci do szkoły w Janowie Lub., zatrzymuje się tylko przy głównej drodze przy fabryce, 2,5 km od Podlasek. Problem dotyczy pięcioro uczniów z trzech rodzin.
- Złożyliśmy pismo do wojewody i do kuratorium z prośbą o dowóz dzieci do szkoły w Janowie Lubelskim. Odpowiedziano nam, że burmistrz zapewnia, iż poczyni starania o polepszenie stanu drogi i autobus będzie dowoził nasze dzieci do szkoły.
Rzeczywiście załatano trochę dziur w drodze, ale autobus nie przyjeżdża - mówi Roman Mucha z Podlasek.
- Sam bym je dowoził, ale po prostu nie mam czym - rozkłada ręce R. Mucha. - Mój stary samochód wymaga generalnego remontu, który kosztuje grube miliony. Nie stać mnie na to. W ubiegłym roku szkolnym umawiałem się z sąsiadem, który zabierał mojego syna. W tym roku zmienił się plan lekcji i nie mogą razem jeździć.
Jak mówią mieszkańcy Podlasek, burmistrz straszył ich, że jeśli nie będą posyłać dzieci do szkoły, to zostaną ukarani. A rodzice boją się posyłać dzieci do szkoły, bo w okolicy grasują bezpańskie psy. Ostatnio zagryzły kota.
- Droga będzie wyremontowana, ale w przyszłym roku. W tej chwili na tak uszkodzoną drogę nie można wysyłać starego autobusu, a nowego nam szkoda - tłumaczy Krzysztof Kołtys, burmistrz Janowa Lub. - Nie ma takiego obowiązku, żebyśmy zabierali każde dziecko spod domu.
Tymczasem mijają kolejne dni, a dzieci pana Muchy nie chodzą do szkoły. Uczą się same w domu z kuzynką.