Ponad siedemdziesiąt pożarów traw w święta, a blisko sto pięćdziesiąt w ostatnim tygodniu ugasili strażacy na Lubelszczyźnie. Ogień podkładają często sami właściciele łąk. Teraz mogą dostać nie tylko mandat, ale i stracić część unijnych dopłat.
W ubiegłym tygodniu takich przypadków było ponad 80. – I będzie coraz więcej – nie łudzi się rzecznik lubelskiej straży, Ryszard Starko.
Często sprawcami podpaleń są rolnicy. To dla nich najłatwiejszy sposób na pozbycie się z pól zeschłych traw i chwastów. – Jeśli ustalimy sprawcę, zgłaszamy to policji. Ona może nałożyć mandat, a w przypadku kiedy pożar stworzył zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi, sprawa może skończyć się w sądzie – ostrzega Starko.
Statystyki przerażają. W 2004 roku do pożarów traw straż wyjeżdżała aż 1669 razy, i to tylko od marca do maja. Przeprowadzenie jednej akcji gaśniczej przy pożarach traw kosztuje od 500 do 1000 zł, roczny koszt gaszenia traw idzie więc w setki tysięcy złotych.
Wbrew temu, co sądzi większość rolników, wypalanie traw jest szkodliwe. – Powoduje jałowienie gleby. W płomieniach giną małe zwierzęta i owady. Takie postępowanie przyczynia się także do efektu cieplarnianego – mówi dr hab. Bernard Staniec, zastępca dyrektora Instytutu Biologii UMCS.
W tym roku rolnicy, którzy będą wypalać trawy, mogą stracić część unijnych dotacji. – Wypalanie traw jest zabronione przez Unię Europejską. Jeśli nasi kontrolerzy wykryją, że na danej łące zostały wypalone trawy, to wtedy zostanie cofnięta część unijnych dopłat bezpośrednich – zapowiada Łukasz Osik, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Na razie pracownicy ARMiR pojawiają się w losowo wybranych gospodarstwach na kontrole, czy rolnikom rzeczywiście należą się unijne dopłaty. Będą zwracać uwagę na to, czy na polu trawa nie była wypalona. Jeśli tak jest, a rolnik nie zgłosił wcześniej, że ktoś wypalił mu trawę, czeka go kara.
Kontrolerzy zareagują także na wszelkie donosy o nieprawidłowościach w gospodarstwach, w tym także na skargi o wypalanie traw. – W sumie około 80 proc. donosów jest nieprawdziwych, ale sprawdzamy wszystkie – mówi Osik.
Do tej pory z powodu wypalania traw nie cofnięto jeszcze dopłaty żadnemu rolnikowi z Lubelszczyzny A to dlatego, że kontrolerzy w ubiegłym roku sprawdzali gospodarstwa od lipca do września. – Wybrali sobie świetny moment – ironizuje pan Andrzej, rolnik z Piask. – Trawy były już dawno skoszone, a na polach żniwa w pełni. Nikt w tym czasie nie wypalał.