Dopłaty bezpośrednie dla rolników się spóźniają, bo urzędnicy nie potrafią pisać po polsku. To zła wiadomość. Dobra jest taka, że nie wszyscy robią szkolne błędy i część dopłat już dotarła na konta
lubelskich rolników.
W Nałęczowie i Opolu Lubelskim nie wpłynęła ani jedna wpłata. – A rolnicy wciąż pytają – mówi Zbigniew Zegarski, prezes Powiatowego Banku Spółdzielczego w Opolu Lubelskim. – Odbierający u nas renty i emerytury też chcą się dowiedzieć, czy ich dzieci już otrzymały dopłaty.
Codziennie wraca z kwitkiem z Banku Spółdzielczego Zofia Czubek, sołtys wsi Stanin w powiecie łukowskim. – Jeszcze nikt od nas dopłat nie dostał.
A pieniądze w pierwszej kolejności mieli otrzymać ci rolnicy, którzy prawidłowo wypełnili wnioski i jako pierwsi je złożyli. – Tak, ale pod warunkiem że powiatowe biuro Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie prawidłowo przygotowało listy – wyjaśnia Iwona Musiał, rzecznik agencji w Warszawie. – Tymczasem wiele biur przysłało listy z błędami. I nie chodzi o nieprawidłowe wyliczenia, ale błędy szkolne: podpis w złym miejscu, błędy ortograficzne itp. A że jest to tzw. decyzja w trybie administracyjnym, my nie mamy prawa niczego poprawiać. Musimy listy z powrotem odsyłać do biura powiatowego.
– Poprawione listy zostały wysłane do Warszawy w ub. tygodniu – zapewnia Jerzy Osiński, zastępca kierownika powiatowego biura ARiMR w Łukowie.
Które powiatowe biura zawiniły? Nie wiadomo, bo Iwona Musiał – zasłaniając się prawem – odmówiła podania takiej informacji. Ale nie zawsze winni są urzędnicy. Powiatowe biuro agencji mogło przysłać dokumenty bez jednego błędu, a mimo to rolnicy z danego powiatu jeszcze nie dostali pieniędzy. – To komputer losuje, gdzie danego dnia pójdą pieniądze – dodaje Łukasz Osik z lubelskiego oddziału regionalnego ARiMR. – A dziennie idzie nie więcej niż 30 tysięcy przelewów.
– Centrala nie odesłała nam list – zapewnia Wanda Sobolewska, kierująca kancelarią lubelskiego powiatowego biura ARiMR. – Nie mamy po prostu szczęścia w losowaniu.
Minister rolnictwa obiecywał, że wszystkie dopłaty wpłyną na konta jeszcze w tym roku. – Będziemy się starać by tak było – zapewnia Musiał.
Ale nie wszyscy mają szczęście do urzędników nieudaczników lub pecha w losowaniu. Na przykład w Janowie Lubelskim dopłaty wpływają systematycznie, po ok. trzydzieści tygodniowo. Wczoraj obrodziło przelewami także w Banku Spółdzielczym w Werbkowicach. Przyszło sto.