Aż 30 tysięcy miesięcznie mają wynosić zarobki naszych posłów w Parlamencie Europejskim. Tak chce Bruksela. Jeśli
do tego dojdzie, pieniądze nie będą wypłacane z polskiego budżetu, ale z kasy unii.
Lubelscy europosłowie zarabiają po 9249 zł brutto (przeciętna płaca w woj. lubelskim, to około 2,5 tys. zł brutto). Tyle samo, co ich koledzy w polskim parlamencie. Gdyby udało się przeforsować pomysł zrównania pensji, Zdzisław Podkański (PSL), Mirosław Piotrowski (LPR), Zbigniew Zaleski (PO) i Wiesław Kuc (Samoobrona) zarabialiby ponad trzy razy więcej. Co na to nasi europosłowie?
Zbigniew Zaleski: - Nie ma w tej sprawie oficjalnego wniosku, zatem wszelkie opinie byłoby przedwczesne.
Mirosław Piotrowski jest bardziej konkretny: - Pomysł zrównania zarobków w Brukseli istnieje już od dawna. Ale ja osobiście uważam, że większe pieniądze nie są nam potrzebne. I tak dostajemy bardzo dużo.
Ale wynagrodzenie z krajowego budżetu to nie wszystko.
Eurodeputowani dostają także ponad tysiąc złotych dziennej diety na hotele i wyżywienie. Mogą korzystać ze służbowych samochodów, a za przejazd taksówkami unia zwraca im pieniądze. Mają specjalny fundusz, gdy podejmują swoich gości. Z telefonów mogą korzystać bez żadnych ograniczeń.
Unia sponsoruje też prowadzenie biura. To prawie 15 tys. zł miesięcznie. Na zatrudnienie asystentów posłowie dostają około 48 tys. zł. Jeśli ktoś z nich chciałby się doszkolić lub wyjechać służbowo, dostanie na to dodatkowo 6 tys. zł. Do domu z Brukseli wraca za darmo. Jeśli podróżuje własnym samochodem, dostaje ryczałt od kilometra.