Prawie 500 uszkodzonych budynków, w tym 83 domy. Zniszczone uprawy i maszyny rolnicze. W spustoszonej przez burzę gminie nadal trwa sumowanie strat. Godziszowianie nie stoją z założonymi rękoma. Pomagają sobie nawzajem i szukają wsparcia, gdzie mogą. Liczą również na czytelników Dziennika
Początkowo nikt się spodziewał, że straty są aż tak wielkie. Ucierpiały 333 gospodarstwa. Uszkodzonych budynków doliczono się 477, w tym mieszkalnych 83. Niektóre nadają się tylko do rozbiórki. Zniszczone są też uprawy. Gryki, z której utrzymuje się wiele rodzin - całkowicie. Zbóż uda się może zebrać połowę.
W gospodarstwie Józefa Bożka dach przygniótł kombajn, ciągnik, dwa samochody i większość maszyn. - Ja na to wszystko pracowałem ponad 20 lat - mówi, patrząc na kupę pogiętego żelastwa.
- Jakby na inną wioskę trafiło, to koniec. Ale u nas ludzie twardzi i hardzi. Pomagamy jedni drugim i się odbudujemy. U nas zawsze było tak, że jeden drugiemu pomaga i teraz też damy radę - podkreśla Jan Król, który stracił garaż i część maszyn.
Zdaniem mieszkańców na wysokości zadania stanął wójt Andrzej Olech, także rolnik, właściciel 25-haktarowego gospodarstwa. Zachęca ludzi do samopomocy. Szuka pomocy dla gminy gdzie się da. - Przekazaliśmy dane do wojewody, który ma dalej występować do rządu. Z prośbą o pomoc materialną wystąpiliśmy do zarządu województwa, a o wsparcie rzeczowe dla rodzin wielodzietnych do starosty janowskiego i ośrodka pomocy społecznej w Janowie. Powołaliśmy specjalny komitet. Apelujemy o wpłaty na jego konto, każdy grosz się liczy.
O tragedii Godziszowa wie już cała Polska. Podczas sobotniej homilii na Jasnej Górze o solidarność z godziszowianami apelował ks. bp Edward Frankowski z diecezji sandomierskiej.