Jak zrobić interes mając na składzie sterty urzędowych druków? Sprzedać je podstępem hurtowniom papierniczym.
Remigiusz M. dzwonił do hurtowni papierniczych w całej Polsce. Podawał się za urzędnika. – Chciał rzekomo kupić duże ilości urzędowych druków – mówi Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji. – Żadna hurtownia nie miała jednak tak wielkich zapasów.
I o to chodziło oszustowi. Podawał hurtownikom telefon do firmy poligraficznej w Łodzi, w której takie druki można było zamówić. W rzeczywistości był to jego własny numer telefonu komórkowego.
– Następnego dnia oszust odbierał telefon z hurtowni – wyjaśnia Renata Laszcza-Rusek. – Przyjmował zamówienie i – jako pracownik rzekomej firmy poligraficznej – dostarczał hurtownikowi zamówione druki. Potem wystawiał rachunek, inkasował gotówkę i znikał.
29-latek wpadł w Biłgoraju podczas rutynowej kontroli drogowej. Policjanci znaleźli w bagażniku jego samochodu 30 tys. druków – wniosków o przyznanie dodatku mieszkaniowego. Policjanci szybko odkryli, że mężczyzna jest poszukiwany m.in. przez puławską policję. W Puławach właśnie – w połowie stycznia – przeprowadził „transakcję” z właścicielką jednej z hurtowni. Kobieta straciła ponad 2 tys. zł. Oszustwo wyszło jaw, bo Remigiusz M. podał się za pracownika puławskiego Urzędu Miasta i wystarczył jeden telefon do magistratu, aby go zdemaskować.
Poszkodowanych może być więcej. Na policję zgłosili się już właściciele oszukanych firm, m.in. z Radomia, Przemyśla i Opoczna. Oszustowi grozi do 8 lat więzienia. Policja sprawdza skąd 29-latek miał urzędowe kwity. Niewykluczone, że pochodzą z kradzieży.