W Kajetanówce pod Milejowem mercedes sprinter uderzył w drzewo. Wciąż nie wiadomo, kto kierował mercedesem, który w piątek o 4. nad ranem rozbił się w Kajetanówce. Przez cały piątek policjanci próbowali ustalić też, kim jest jedna z ofiar.
Strażacy, którzy przyjechali na miejsce tragedii, znaleźli zwłoki trzech osób: dwóch mężczyzn oraz młodej kobiety. Z ustaleniem tożsamości mężczyzn nie było problemu. To mieszkańcy gminy Milejów. Młodszy miał 21 lat, starszy – 41. Przez cały dzień policjanci nie mieli pewności, jak nazywała się zmarła kobieta. Podejrzewano, że to mieszkanka tej samej gminy.
– Tożsamość będzie można ustalić ze stuprocentową pewnością dopiero po okazaniu zwłok rodzinie – powiedziała nam w piątek wieczorem Magdalena Krasna z policji w Łęcznej.
Strażacy jadąc na miejsce wypadku zauważyli idącego poboczem młodego mężczyznę. Policja podejrzewa, że i on jechał mercedesem, który się rozbił – 22-latek miał obrażenia. Kiedy dotarł do domu rodzina wezwała pogotowie, które zabrało go do szpitala. Tracił przytomność, ale udało się zbadać jego trzeźwość.
Miał 0,1 promila alkoholu w organizmie (w Polsce dopuszczalną granicą dla kierowców jest 0,2 promila).
Śledczy przesłuchali też właściciela mercedesa, który kilka godzin przed wypadkiem przekazał samochód mężczyznom. Kto usiadł za kierownicą – nie wiadomo. To podstawowe pytanie, na które prokuratura szuka odpowiedzi.
– Samochód został poddany szczegółowym oględzinom – mówi Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie. – Technicy zabezpieczyli ślady. Zostaną przekazanie do ekspertyz.
Wypadek przypomina tragedię sprzed siedmiu lat w Rudce Kozłowieckiej w gminie Niemce. Jesienią 2006 roku, na zakręcie, auto uderzyło w drzewo. Zginęła czwórka młodych ludzi, dwóch mężczyzn przeżyło. Wiadomo tylko, że jeden z nich kierował. Który? Tego do dziś nie udało się ustalić.