Są lepsi niż fundacje, Narodowy Fundusz Zdrowia i stowarzyszenia charytatywne razem wzięte. Uczniowie dzięki różnym akcjom i kiermaszom zbierają pieniądze na fundusz pomocy dla innych uczniów. Korzystają zdrowi i chorzy.
12-letnia Karolinka, uczennica Zespołu Szkół nr 1 w Łęcznej, dzięki nowoczesnemu cyfrowemu aparatowi słuchowemu funkcjonuje jak zdrowe dziecko. – Lepiej się uczę, bo lepiej słyszę – chwali się dziewczynka, mogąca teraz robić wiele rzeczy, które uniemożliwiał jej stary sprzęt. Nowy kosztował 8 tys. zł. Rodzice musieli z tej kwoty wyłożyć kilkaset złotych, ale aż tyle nie mieli. Z pomocą przyszedł Fundusz Pomocy Dzieciom Chorym Uczniom ZS nr 1.
– Te 250 zł to bardzo dużo, bo gdy ma się piątkę dzieci, w tym dwoje niepełnosprawnych, to trudno o takie pieniądze – nie kryje mama Karoliny.
Szkolny fundusz kupuje też baterie do aparatu. Takich dzieci jak Karolinka jest wiele.
Od 1993 roku fundusz pomógł wielu dzieciom po wypadkach, a nawet tym z nowotworami. Średnio rocznie pomocą obejmuje kilkunastu uczniów. Na szybką reakcję pozwala stały stan konta – od 4 do 10 tys. zł. Bo ciągle zasilają je zdrowi uczniowie, sprzedając ciastka, napoje, kartki świąteczne, czy organizując dyskoteki. Tylko podczas ostatniej aukcji wielkanocnej zebrali 815 zł.
A wszystko zaczęło się od chorego na białaczkę Daniela. Na leki dla chłopca zebrano ok. 40 tys. zł. – To pozwoliło na przedłużenie mu życia – mówi Andrzej Grzesiuk, dyrektor szkoły. – Ktoś musi pomagać dzieciom, których dotknęło nieszczęście, a ich rodziców nie stać na drogie leczenie, rehabilitację czy sprzęt niezbędny do normalnego życia.
I tak szkolny fundusz dokłada do leków, drogich terapii, okularów korekcyjnych, aparatów słuchowych, gorsetów rehabilitacyjnych, a nawet komputerów.
– Mamy pod opieką dziecko z mukowiscydozą, choremu na astmę uczniowi kupiliśmy leki za 150 zł – mówi Izabella Hapoń, szkolny psycholog i członek zarządu funduszu. – Ta pomoc gwarantuje, że dziecko będzie właściwie leczone i rodzicie nie będą musieli wybierać, których leków nie kupią, bo nie mają pieniędzy.
Rodzice chorych dzieci są informowani o tym, że mogą liczyć na pomoc. I z niej korzystają.