Pierwsi zaprotestowali radni z Kocka, a w ich ślady idą kolejne samorządy. Lubelskie gminy nie chcą, żeby odebrano im tzw. janosikowe, które na rzecz biedniejszych płacą bogate samorządy.
Samorządy niepokoją się, bo Sejm zajmuje się właśnie obywatelskim projektem ustawy Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Janosikowe”. Jego autorzy chcą, by pieniądze jakie bogatsze samorządy płacą na rzecz tych biedniejszych, ograniczyć o 20 proc. Projekt ma poparcie wielu posłów.
W ostatni piątek radni z Kocka zdecydowali, że będą protestować przeciwko zmniejszeniu "janosikowego”. – Warszawa i inne miasta zostały odbudowane wysiłkiem całego narodu. Również wysiłkiem tych, na rzecz których odprowadzają teraz "janosikowe” – argumentują.
Stanowisko w tej sprawie zajął także Związek Gmin Lubelszczyzny. – Będziemy je wysyłać do Ministerstwa Finansów i parlamentarzystów – zapowiada Krzysztof Kołtyś, burmistrz Janowa Lubelskiego i wiceprzewodniczący ZGL. – To nasze wołanie o pomoc – dodaje Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice, także wiceprzewodniczący związku.
Kto płaci \"janosikowe\"?
Ile dostają poszczególne samorządy? – Od kilkudziesięciu tysięcy zł w przypadku małych gmin, do kilku milionów zł w przypadku takich miast, jak Chełm, Zamość czy Biała Podlaska – wylicza Dragan.
– W tym roku z tzw. janosikowego mamy 235 tys. zł. W poprzednim - 147 tys. zł. To dla nas bardzo dużo – mówi Jan Majewski, wójt gminy Chodel w powiecie opolskim. – Dla porównania: rocznie na utrzymanie dróg gminnych, wraz z odśnieżaniem, mamy ok. 200 tys. zł.
W Lubelskiem są także gminy, które muszą płacić "janosikowe”. To m.in. Puchaczów, którego kasę zasilają podatki z kopalni węgla. – W tym roku mamy odprowadzić ponad 2,8 mln zł "janosikowego” – mówi wójt Puchaczowa Adam Grzesiuk. Wójt narzeka na mało precyzyjne przepisy w tej sprawie: kwota ustalana jest z góry, a w ustawie nie ma słowa o tym, jak gmina może dochodzić zwrotu pieniędzy, gdyby uzyskała wpływy mniejsze niż zabudżetowała. – W dodatku od "janosikowego” nie można się odwołać – podkreśla Grzesiuk.
Gdyby projekt Komitetu "Stop Janosikowe” wszedł w życie, pieniądze dla biedniejszych nie byłyby przydzielane z automatu, ale w drodze konkursów, z przeznaczeniem na konkretne projekty.
Pomysłodawcy chcą też urealnienia liczby mieszkańców miast, które płacą "haracz”. Ich zdaniem, część osób nie jest tam zameldowana, nie płaci podatków, ale korzysta z usług samorządu.