Policja chce ukarać właściciela psów ze Stasina. Ale nie może, bo Tomasza Wójtowicza ciągle nie ma na posesji. A zwierzęta byłego gwiazdora siatkarskiej kadry Polski nadal zagrażają mieszkańcom.
Sprawę błąkających się po okolicy Stasina czworonogów opisywaliśmy już kilkakrotnie. Mieszkańcy zwrócili się do nas z prośbą o pomoc. Najpierw próbowali sami rozmawiać z sąsiadem. Ale on był głuchy na ich ciągłe prośby. Tydzień temu dwudziestu mieszkańców zwróciło się na piśmie do wójta gminy Konopnica, żeby pomógł im rozwiązać problem. Boją się stada psów, które Wójtowicz trzyma na swoim podwórku. I które bez problemu wydostają się na ulicę przez dziury w ogrodzeniu.
– Specjalna komisja z Urzędu Gminy razem z policją wybierze się do właściciela posesji – zapowiada Jadwiga Zawada, sekretarz gminy. – Pan Wójtowicz utrudnia nam rozwiązanie tej sprawy, bo wciąż unika odpowiedzialności. Nie odpowiada na pisma, nie ma z nim żadnego kontaktu. Rozmawiałam z mieszkańcami wsi, którzy mają już dosyć całej sytuacji. Dlatego codziennie tam ktoś przyjeżdża – jak nie my, to policja. A właściciela ciągle nie ma.
Policja obiecuje, że nie zostawi mieszkańców z problemem. – Miejscowy komendant zapowiedział, że jego pracownicy będą czekać nawet od piątej rano pod posesją, żeby w końcu zastać właściciela – mówi Witold Laskowski. – Jeśli po tygodniu od wizyty komisji z gminy właściciel psów nie stawi się na policję, ani nie zrobi porządku z psami, skierujemy wniosek o ukaranie do sądu. Ale niezależnie od tego, mandat w granicach 250 zł i tak dostanie.