Księża z parafii św. Marii Magdaleny w Łęcznej powrócili do siedemnastowiecznej mansjonarii. Jej remont trwał siedem i pół roku.
Remont niszczejącej mansjonarii zasugerował proboszczowi nieżyjący już architekt Edward Kotyłło.
"Podniesiono” budynek o 40 cm obniżając terenu wokół, co pomogło osuszyć fundamenty i zlikwidować wszechobecną w budynku wilgoć.
Ze starej konstrukcji zostały praktycznie tylko grube mury i modrzewiowe belki stropowe. Na jednej z nich jest wyryty napis informujący o rozpoczęciu w 1776 roku remontu mansjonarii. Dlatego na drugiej belce wyryto nowy napis - o zakończeniu remontu w 2005 roku, w dwusetną rocznicę powstania diecezji lubelskiej.
Proboszcz oprowadza po wyremontowanej mansjonarii. Tu kancelaria, tu gabinet księdza dyżurnego, tu refektarz.
- Gdyby nie ofiarność wiernych, nie tylko parafian, remont byłby znacznie kosztowniejszy i jeszcze by trwał - mówi proboszcz i wylicza dobrodziejów. - Jubiler Rafał Winiarski oczyścił stare żyrandole, a Ryszard Malinowski znalazł nowe, za jedną trzecią ceny. Przedsiębiorstwo Semix zrobiło za darmo instalację hydrauliczną. Firma MC Bauchemia przekazała chemię budowlaną. Życzliwa nam była hurtownia Chil. Ale najwięcej pomógł Lubelski Węgiel "Bogdanka” w formie dotacji, sprzętu i materiałów.
Jest już pomysł co się stanie z dotychczasową plebanią. - Musieliśmy nawet przyspieszyć jej remont, by przyjąć do siebie Polskie Stowarzyszenie Osób z Upośledzeniem Umysłowym, dla którego miasto nie znalazło siedziby - wyjaśnia proboszcz. - Jest tam również Caritas, Świetlica Opiekuńcza-Wychowawcza, działa Centrum Języków Obcych oraz są sale spotkań dla grup duszpasterskich. •