Czy mąż może nie wiedzieć o ciążach żony. I w dodatku pięciu. Wyrok, jaki wczoraj zapadł w Sądzie Okręgowym w Lublinie przyjęto z niedowierzaniem. Jolanta K. z Czerniejowa za zamordowanie pięciorga nowo narodzonych dzieci dostała dożywocie. Jej mąż został uniewinniony
Tych, którzy wierzą, że mężczyzna nie zorientował się, iż żona jest w ciąży, jest niewielu. - Dajcie chłopu spokój - oburza się jeden z mieszkańców Czerniejowa. - Jak kobieta przy tuszy, to i brzucha nie widać.
Wyroku jednak nikt nie chce komentować. - Skoro sąd tak zadecydował... - mówią. - My już jesteśmy zmęczeni całą sprawą. Szkoda też dzieciaków, znów będą przeżywały. Znów będą słuchać o tym, co zrobił ich ojciec i matka.
Oskarżona o zamordowanie swoich dzieci Jolanta K. nie została przywieziona z aresztu na ogłoszenie wyroku. Na sali rozpraw był jej mąż Andrzej K., który ostatnio odpowiadał z wolnej stopy. Po wysłuchaniu wyroku wyszedł z sądu ze łzami w oczach. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Makabrycznego odkrycia dokonała nastoletnia córka Jolanty K. latem 2003 roku podczas porządkowania piwnicy. W beczce z kapustą znalazła szczątki noworodków.
Pierwszy raz Jolanta K. zabiła w kwietniu 1992 roku. Miała już wówczas czwórkę dzieci. Kiedy poczuła bóle porodowe weszła do wanny. Urodziła żywego chłopca. Przytrzymała jego główkę pod wodą, aż dziecko przestało się ruszać. Potem zawinęła zwłoki w gazetę i foliowy worek. Zawiniątko zamknęła w zamrażarce. Zrobiła tak jeszcze cztery razy. Po raz ostatni w kwietniu 1998 roku. W 1999 roku małżonkowie K. przeprowadzili się z Lublina do Czerniejowa. Jolanta przeniosła tam również zwłoki dzieci.
Na przesłuchaniach Jolanta K. szczegółowo opowiedziała, jak zabijała dzieci. Sędziowie uznali tę część jej wyjaśnień za wiarygodną. - Starannie przygotowywała się do każdej zbrodni, specjalnie odbywała poród w łazience, gdzie łatwiej posprzątać, a woda w wannie zagłuszy krzyk dziecka - uzasadniał wyrok sędzia Włodzimierz Śpiewla.
Sędziowie nie dali wiary jej słowom obciążającym męża, choć prokuratura oskarżyła go o podżeganie do zbrodni. - Nawet, jeśli oskarżony wiedziałby, iż żona jest w ciąży, to należało udowodnić, że nakłaniał ją do zabójstw. Brak na to dowodów - stwierdził Śpiewla.
Andrzej K. cały czas twierdził, że nic o ciążach żony nie wiedział. Za kratki trafił jesienią 2003 roku. Sąd Okręgowy wypuścił go po blisko dwóch latach. Prokurator domagał się dla Andrzeja K. 15 lat więzienia. Wczorajszy wyrok uniewinniający ojca zamordowanych dzieci jest nieprawomocny. Prokuratura zapowiedziała odwołanie. •