Jeśli odejdziecie, nie dostaniecie pieniędzy za styczniowe mleko, a jeszcze kary będziecie płacić – pogróżkami mleczarnia Krasnystaw próbuje zatrzymać przy sobie 250 producentów mleka z powiatu janowskiego. Rolnicy się buntują. Chcą odstawiać mleko tam, gdzie im więcej płacą.
Kilka tygodni temu rolnicy się zbuntowali. Postanowili wypisać się z OSM „Krasnystaw” i oddawać mleko do mleczarni w Lubartowie. Tam obiecano im 75 groszy za litr. Żeby zmienić spółdzielnię, wystarczy wysłać pismo do dotychczasowego odbiorcy, żeby wystawił zaświadczenie dla kolejnej mleczarni. I zaczęły się schody. – Małżeństwa nie zrywa się tak łatwo – powiedział rolnikom Janusz Iwaniak, wiceprezes OSM „Krasnystaw” odpowiedzialny za skup mleka.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Tadeusz Badach, prezes OSM „Krasnystaw”, postawił ultimatum pracownikom zajmującym się skupem. Jeśli rolnicy z powiatu janowskiego odejdą do Lubartowa, to pracownicy z działu skupu stracą pracę. Dlatego we wsiach pojawili się inspektorzy z Krasnegostawu. Rolnikom wpierali, że mleczarnia w Lubartowie to bankrut. Straszyli, że nie dostaną pieniędzy, a za miesiąc i tak mleczarnię przejmie Krasnystaw, a wtedy będą im płacić jeszcze mniej. Za nielojalność.
– Chodzili po domach. Odgrażali się, że będę musiała zapłacić jakieś odszkodowanie – skarży się Renata Furmanowicz, producentka mleka. – Mówili, że stracę kwoty mleczne, jeśli od nich odejdę. Podarli na strzępy mój wniosek o zmianę odbiorcy.
Rolnicy przestraszyli się do tego stopnia, że część z nich zrezygnowała z większych pieniędzy i pozostała w krasnostawskiej spółdzielni. Reszta sklejała przedarte dokumenty i wysyłała je do Lubartowa.
– To nasze mleko i możemy z nim robić, co chcemy – mówi Teresa Kowalska, rolniczka. – A ja chcę, żeby moje mleko trafiało tam, gdzie mi więcej zapłacą.
Postępowanie pracowników OSM „Krasnystaw” Janusz Słowik, prezes spółdzielni mleczarskiej w Lubartowie, komentuje krótko. – Konkurencja powinna być uczciwa, a nie stosować ciosy poniżej pasa. To straszna arogancja.
Janusz Iwaniak przyznaje, że otrzymali od rolników wnioski o zmianę punktu skupowego mleka. Nie zaprzecza także, że jego pracownicy darli te wnioski na oczach rolników. – Jeżeli rolnicy byli niezadowoleni, to miałem prawo wysłać do nich swoich ludzi – mówi Iwaniak. – Lubartów może zaproponował im wyższą cenę niż my, ale jaką mają gwarancję, że te pieniądze dostaną? U nas przynajmniej są pewni.