- Więcej waleriany, więcej rumianku – radzi lubelskim politykom Polskiego Stronnictwa Ludowego marszałek województwa Jarosław Stawiarski (PiS). To odpowiedź na niedawny zarzut ze strony ludowców o zagrożeniu brakiem wypłat środków europejskich dla naszego regionu.
Tydzień temu szef lubelskiego PSL, europoseł Krzysztof Hetman poinformował o realnym zagrożeniu braku wypłat unijnych funduszy. Powoływał się przy tym na odpowiedzi, jakie otrzymał od unijnej komisarz ds. spójności i reform Elizy Ferreiry na pismo dotyczące spełnienia przez Polskę warunków podstawowych dla realizacji polityki spójności. Komisarz napisała m.in. o tym, że Polska wciąż nie spełnia warunków dotyczących skutecznego stosowania i wdrożenia Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, kompleksowego planowania transportu na odpowiednim poziomie oraz ram strategicznych polityki na rzecz opieki zdrowotnej i opieki długoterminowej.
W swoim wystąpieniu europoseł Hetman mówił, że Polska może przedkładać wnioski o płatności, jednak wydatki dotyczące operacji związanych z celem szczegółowym nie będą zwracane do czasu uzyskania przez KE informacji o spełnieniu stosownych warunków podstawowych. Podkreślił, że jedyną szansą na uratowanie dotacji unijnych jest „odsunięcie od władzy nieudaczników: i tych z rządu, i tych z Zarządu Województwa Lubelskiego”.
W poniedziałek do tych zarzutów odniósł się marszałek Jarosław Stawiarski. Konferencję prasową w tej sprawie rozpoczął od przedstawienia stanu wdrażania Funduszy Europejskich dla Lubelskiego na lata 2021-2027.
- Chciałbym zapewnić, że środki na realizację projektów w ramach „Funduszy Europejskich dla Lubelskiego 2021-2027” zabezpieczane są co roku w budżecie państwa, o tym powinien wiedzieć „naczelny chłop województwa lubelskiego” – mówił marszałek, który podczas spotkania z dziennikarzami wielokrotnie nazywał w ten i podobny sposób prezesa wojewódzkich struktur PSL.
Stawiarski zwrócił też uwagę, że 18 kwietnia oraz 12 maja urząd marszałkowski i podległe mu instytucje otrzymały upoważnienia ministra funduszy i polityki regionalnej do wydawania zgody na dokonywanie płatności ze środków europejskich na rzecz beneficjentów realizujących projekty. - Odpowiednio na kwoty: 2,6 mln zł, 126 mln 350 tys. zł oraz 137 mln 800 tys., co łącznie wynosi 266 milionów 750 tys. złotych - mówił marszałek.
Stawiarski poinformował, że Lubelskie dotychczas otrzymało 10 płatności zaliczkowych z Komisji Europejskiej na łączną kwotę ponad 60 mln euro tj. ponad 275 mln zł. Odniósł się także do kwestii dotyczącej spełnienia warunków podstawowych oraz uzależnionej od nich refundacji przez KE wydatków ujętych we wnioskach o płatność.
- Chcę wyraźnie zaznaczyć, że w poprzedniej perspektywie finansowej 2014-2020 było więcej niespełnionych warunków niż teraz, a mimo to nasi poprzednicy ogłaszali konkursy. Nie istnieje zatem żadna formalna przeszkoda uniemożliwiająca przeprowadzenie naborów, wybranie projektów do dofinansowania, podpisanie umów z beneficjentami oraz rozliczenia wniosków o płatność beneficjentów – podkreślił marszałek i dodał, że konieczność utrzymania dotychczasowego tempa wdrażania programu wybrzmiewa ze strony Komisji Europejskiej i Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej ze względu na zobowiązania, jakie posiada województwo lubelskie.
Marszałek Stawiarski przytoczył też ministerialne dane dotyczące realizacji wdrażania funduszy europejskich w ramach aktualnej perspektywy. – Zakontraktowane są umowy na ponad 1 mld zł, co plasuje Lubelskie na pierwszym miejscu w kraju! – mówił z dumą.
Na koniec Jarosław Stawiarski zwrócił się do polityków PSL z apelem. - Prosiłbym o troszeczkę więcej spokoju, więcej powściągliwości, więcej waleriany, więcej rumianku – mówił. - Bo jak wiemy o tym, chłopi lubelscy wiedzą, że na przykład Fajsławice to jest centrum ziołowe województwa lubelskiego. Udajcie się panowie do Fajsławic, tam troszeczkę ziół pokosztujcie. I wtedy chyba będzie lepiej. Lepiej umysł się troszeczkę rozjaśni, troszeczkę więcej prawdy i troszeczkę więcej spokoju.