Kury zamknięte w kurnikach, przed wejściem maty dezynfekujące - hodowcy drobiu wiedzą, że gra toczy się o wysoką stawkę. - Kupujemy gąbkę i nasączamy ją sodą kaustyczną. Tak jak kazał powiatowy lekarz - mówi właściciel dużej kurzej fermy w Rudce Kozłowieckiej koło Lublina.
W wielu miastach zebrały się wczoraj sztaby kryzysowe. - Ptasia grypa to tylko problem ptaków. Obawiamy się jednego: wymiany materiału genetycznego wirusów grypy ptasiej i ludzkiej. Ale tak stać się nie musi - uspokaja Leszek Krakowiak, państwowy wojewódzki inspektor sanitarny.
W pełnej gotowości są służby weterynaryjne. Urzędnicy prowadzą kampanię oświatową. Ulotki informujące, jak się zachowywać, trafiły nie tylko do hodowców drobiu, ale też do szkół i kościołów.
Zakaz wypuszczania drobiu z pomieszczeń zamkniętych na Lubelszczyźnie jest przestrzegany. - Gospodarze są bardziej zdyscyplinowani niż na jesieni. Nie docierają do mnie żadne niepokojące sygnały - mówi Jan Sławomirski, wojewódzki lekarz weterynarii. (am)