Andrzej K., ojciec zamordowanych noworodków z Czerniejowa, został uznany za winnego namawiania swej żony do zabijania dzieci. Dzisiaj Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na 12 lat więzienia. Zaskoczonego mężczyznę z sali rozpraw policjanci odwieźli prosto do aresztu.
Wraz z kobietą na ławie oskarżonych zasiadał Andrzej K. Był oskarżony o podżeganie żony do mordowania dzieci. Poprzednio mężczyzna był dwa razy uniewinniany. Sądy uznawały, że nie wiedział o ciążach swej żony.
A skoro nie wiedział, nie mógł jej namawiać do zbrodni. Wyroki dotyczące obydwojga małżonków były jednak konsekwentnie uchylane. Sąd Apelacyjny w Lublinie wytykał niewłaściwą ocenę roli mężczyzny w zbrodni.
Trzeci proces małżonków trwał tylko kilka miesięcy. Tak jak poprzednie toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Dziś doszło do mów końcowych, po czym Sąd Okręgowy w Lublinie niespodziewanie ogłosił wyrok.
– Andrzej K. został uznany za winnego podżegania żony do zabójstwa noworodków – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Sąd wymierzył mu karę 12 lat pozbawienia wolności i 4 lata pozbawienia praw publicznych.
Andrzej K. odpowiadał z wolnej stopy. W początkowej fazie procesu przesiedział dwa lata. Przyszedł, choć nie musiał, wysłuchać ogłoszenia wyroku. Sąd zarządził, żeby od razu umieścić go w areszcie. Uzasadniał to wysokością kary. Zaskoczonego mężczyznę wyprowadzili z sali rozpraw policjanci. Trafił do aresztu śledczego w Lublinie.
Jolanta K., od 1992 do 1998 roku rodziła dzieci w wypełnionej wodą wannie, mordowała je, owijała w gazety i reklamówkę i wkładała do zamrażarki. Po przeprowadzce do Czerniejowa przeniosła je do plastikowej beczki na kapustę. Zbrodnia wyszła na jaw w sierpniu 2003 roku. Dwójka najmłodszych dzieci małżeństwa K. sprzątając garaż, trafiła na beczkę.
Andrzej K. przez ostatnie lata spokojnie mieszkał w Czerniejowie. Miejscowi byli przekonani, że nie trafi już za kratki.
– W gazetach czytałem, że go ciągle uniewinniają, chodził jakby nigdy nic – mówi jeden z nich.