Strzeżone kąpielisko dla dorosłych i dzieci. Plac zabaw oraz piękna piaszczysta plaża. Tak jeszcze w tym roku może wyglądać jezioro Piaseczno. Problem w tym,
że zapomniano o wytyczeniu linii brzegowej, a bez tego można zapomnieć o plażowaniu.
Opracowanie takiej dokumentacji kosztuje zaledwie 10–12 tys. zł. Na podstawie średnich stanów wody z 10 lat oblicza wielkość lustra wody, zaś pozostałe tereny dzieli na działki.
– Naprawdę nie mamy na to pieniędzy. Teraz zajmujemy się jeziorem Łukcze – zarzeka się Roman Adamczyk, zastępca dyrektora Agencji Nieruchomości Rolnych w Lublinie. – Przekażemy gminie całe jezioro. Załatwimy to pod koniec tego lub w przyszłym roku.
Teraz ANR skupia się na wytyczaniu działek na terenie swoich nieruchomości, aby zaspokoić popyt na ziemię i zapewnić dochody budżetowi państwa. – Cierpliwości, jeziora nie zabieramy – twierdzi Adamczyk.
Mirosław Czekierda jest zapalonym wędkarzem z sąsiadującej z jeziorem miejscowości Kaniwola. – Powinni najpierw z jeziora wybrać zielsko, bo ono odstrasza nie tylko turystów, ale i ryby – narzeka. – Tu nic nie ma. Żeby choć dla dzieci jakieś boisko do siatkówki zrobili. Młodzi idą się tylko pochlapać w wodzie i wracają do domu.
– Piękne to nasze jezioro, ale nie ma gospodarza. Nie wiem, czy gmina sama sobie poradzi, bo tu trzeba ogromnych pieniędzy. Jak to zrobić? A choćby jak Węgrzy nad Balatonem: kosteczka na parkingach, czyściutko. A tu? Nie ma nic. Wstyd mi przed turystami. Trzeba zrobić oświetlenie, pomosty, nawieźć piachu i zrobić porządną plażę, bo teraz nie ma gdzie koca rozłożyć – mówi Jerzy Borys, inny mieszkaniec Kaniwoli
– Wystąpiłbym o środki unijne, ale nie mogę, bo nie jestem właścicielem terenu – twierdzi Ogórek. – Ale będę naciskał ANR, aby przyspieszyła prace.
A na razie, choć do gminy jezioro Piaseczno ani jego obrzeża nie należą, to gmina zajmuje się wywozem śmieci z jego okolic. Bo nikt inny tego nie zrobi, a gromy za nieporządek i brud spadają na urzędników z Ludwina. •