Była dyrektorka szkoły w Płouszowicach wygrała nowy konkurs na to stanowisko. Mimo że wójt gminy przez ostatni rok robił wszystko, żeby szkołą nie rządziła.
Wójt gminy Jastków podpisał z nią umowę tylko na rok, choć – jak uznali prawnicy wojewody, lubelski kurator oświaty i Wojewódzki Sąd Administracyjny – powinien na pięć.
Po roku wójt ogłosił nowy konkurs mimo kolejnych sprzeciwów kuratora i wojewody. Następnie mianował jedną z nauczycielek p.o. dyrektorem. Dzierżak, zdaniem wójta, nim być nie może, bo nie ma uprawnień. Powołał się na przygotowaną dla gminy opinię radcy prawnego.
Za odwołaną dyrektorką murem stanęli rodzice, nauczyciele, część gminnych radnych i oświatowa "Solidarność”. Zdaniem ich wszystkich, wójt od początku zamieszania ze szkołą łamie prawo, dotychczasowa dyrektorka ma odpowiednie przygotowanie i powinna nadal rządzić szkołą.
Sprawę miał rozwiązać nowy konkurs ogłoszony na ten tydzień. Dzierżak wystartowała. Z opinią kuratorium i Ministerstwa Edukacji Narodowej podpisaną osobiście przez ministra, że ma odpowiednie kwalifikacje.
Dzierżak wygrała.
W środę głosowało na nią pięciu z dziewięciu członków komisji. Nieoficjalnie wiadomo, że poparli ją przedstawiciele rodziców, nauczycieli, oświatowej "S” i dwie osoby z kuratorium. Przeciw było trzech pracowników gminy i przedstawicielka Związku Nauczycielstwa Polskiego, na co dzień nauczycielka w podległej wójtowi szkole w Jastkowie.
– Cieszę się, ale na razie umiarkowanie. Znając wójta, to może jeszcze nie być szczęśliwy finał – mówi Beata Dzierżak. Podobne obawy mają radni. – Konkurs poszedł nie po myśli wójta. Dlatego będzie teraz szukał wszystkich możliwych sposobów, żeby go unieważnić – mówi jeden z nich. – Tyle że do tego będzie musiał podać merytoryczną podstawę prawną. A takiej nie ma.
– Członkowie komisji konkursowej z ramienia kuratorium nie mają wątpliwości: konkurs został przeprowadzony zgodnie z prawem i nie ma żadnych podstaw do jego unieważnienia – podkreśla Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. – Mam wszystkie dokumenty potwierdzające moje przygotowanie, wygrałam legalny konkurs. Nie wiem, do czego można się tu przyczepić – nie kryje Dzierżak.
Co na to wójt? – Dowie się pan w stosownym czasie – ucina Zbigniew Samoń.