do pacjentów na piechotę. W całym województwie panowały bardzo trudne warunki na drogach.
Na Lubelszczyźnie w drugi dzień świąt rano nieprzejezdnych było 9 odcinków dróg o łącznej długości 60 kilometrów, m.in. 20-kilometrowy odcinek między Janowem Podlaskim a Terespolem. Trudna sytuacja była wokół Lublina. Zaspy tarasowały drogi w pobliżu Bełżyc, Bychawy, Wojciechowa, Łęcznej i Lubartowa.
We wszystkich obwodach drogowych pracował cały sprzęt będący na wyposażeniu. - W nocy to była walka z wiatrakami. Śnieg, który odgarnęły pługi, wiatr zaraz znowu nawiewał na jednię - dodaje Wieczorek.
O godz. 15 nieprzejezdne były jeszcze trzy odcinki dróg wojewódzkich: Tarnawka-Wysokie, Garbów-Krasienin-Niemce oraz Piotrowice - Piaski. Droga Jastków-Tomaszowice, łącząca trasę warszawską z nałęczowską, zasypana jest od wigilii. Przez całe święta odcięci od świata byli mieszkańcy kilku wsi, m.in. Sieprawic, Sieprawek, Moszenek. A wszystko to w odległości zaledwie ok. 10 km od granic Lublina. Pierwsze zaspy na tej drodze są tylko kilkaset metrów od odśnieżonej trasy Lublin-Warszawa.
Dramatycznie było na Podlasiu. Szalejąca zamieć i opady śniegu sprawiły, że po nocy z wtorku na środę wszystkie bialskie drogi powiatowe były nieprzejezdne. - Nikt nie przewidział takiej zimy. Od 6 rano pracuje 11 pługów, cztery równiarki i dwie ładowarki, a mimo to ludzie nadal wydzwaniają, bo nie mogą wyjechać - mówi Krystyna Beń, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej.
Podobnie działo się w rejonie Parczewa. Pługi średnie i lekkie grzęzły w zaspach dochodzących do dwóch metrów. Radziły z nimi sobie tylko gąsienicowe, rozpychając śnieg na boki. Mimo mobilizacji ludzi i sprzętu nieprzejezdnych pozostawało wiele odcinków dróg. Tak było m.in. pomiędzy Platerowem a Mężenimem. W Sarnakach ugrzęzła w śniegu cysterna z propanem-butanem. Dopiero drużyna miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej wydobyła kierowcę i pojazd z opresji.
Kłopoty z dojazdem do chorych miały karetki pogotowia ratunkowego. Wczoraj rano karetka nie mogła dojechać do chorego w Smugach. Lekarz musiał brnąć w śniegu i pieszo dotarł do wzywającego pomocy. Podobnie było w Płouszowicach i Tomaszowicach. Ekipa ratunkowa pieszo pokonało zaśnieżoną drogę. W uwolnieniu karetki z zaspy w pobliżu Białki (gm. Radzyń Podlaski) pomagali miejscowi strażacy.
Trudne święta mieli też zamojscy energetycy. W poniedziałek i wtorek, na skutek silnego wiatru, wystąpiło 18 awarii na sieciach średniego napięcia. Ponad 5 tys. odbiorców nie miało prądu. Najgorsza sytuacja była w okolicach Tomaszowa Lub. Do wielu miejscowości pogotowie energetyczne docierało wyłącznie pieszo, m.in. wczoraj energetycy musieli iść 7 km, aby dotrzeć na miejsce awarii w Gruszce Małej (gm. Nielisz). Ciężki sprzęt do usuwania awarii przemieszczał się lepiej polami niż drogami.
Wszystkie drogi krajowe były przejezdne, choć trzeba było jechać po warstwie rozjeżdżonego śniegu albo błota pośniegowego. W sumie na drogach krajowych i wojewódzkich pracowało blisko 150 pługów, piaskarek i solarek.