30-latek z okolic Bełżyc odpowie za usiłowanie zabójstwa. Podczas imprezy ugodził nożem w szyję swojego brata. – Nie mogłem czekać aż to on mnie zabije – tłumaczył później śledzcym
Sprawą Artura T. zajmie się niebawem Sąd Okręgowy w Lublinie. 30-latek mieszkał w miejscowości Kierz, razem z dwójką braci – Radosławem i Pawłem. Nie mieli stałej pracy. Utrzymywali się z dorywczych zajęć, regularnie pili.
W połowie maja bracia z samego rana poszli do sąsiada Adama K. Stamtąd już we czterech udali do sklepu w Zagórzu. Pili tam piwo. W kolejnym sklepie kupili alkohol i trochę jedzenia. Wrócili do sąsiada. Zajęli się grillowaniem i piciem. Z akt sprawy wynika, że atmosfera była spokojna. Panowie nie kłócili się.
W pewnej chwili Artur T. wstał, bez żadnego powodu podszedł do Radosława i wbił mu nóż w szyję. Ostrze wbiło się na 7 cm, ale ominęło tętnicę. 30-latek był wyraźnie pijany. Po zaatakowaniu brata uciekł z posesji. Policjanci jeszcze tego samego dnia zatrzymali Artura P. Śledczy zarzucili mu później usiłowanie zabójstwa.
30-latek przyznał się do zaatakowania brata. Zapewniał jednak, że chciał go tylko nastraszyć. Z jego relacji wynikało, że Radosław po alkoholu był agresywny. Od wielu lat się nad nim znęcał. Artur musiał przez to niejednokrotnie spać poza domem. Twierdził również, że podczas jednej z awantur Radosław skręcił mu nogę. Artur T. tłumaczył, że ze względu na stan zdrowia i drobną posturę nie był w stanie powstrzymać agresji brata.
Mężczyzna nie pamiętał dokładnie, jak doszło do ataku. Wspominał jedynie, że chwilę wcześniej Radosław groził mu pobiciem po powrocie do domu. – To mnie zdenerwowało. Uderzyłem lekko, bo chciałem go tylko nastraszyć – wyjaśniał śledczym Artur T.
Świadkowie zdarzenia zaprzeczyli, by ktokolwiek w agresywny sposób odzywał się do 30-latka.
– Artur podszedł do mnie i spytał czy jestem gotowy. Nie wiedziałem, o co chodzi – zeznał Paweł T. Chwilę później 30-latek rzucił się na brata z nożem. Paweł T. wspominał również, że po napaści Artur przyznał, że nie mógł już wytrzymać zachowania Radosława. – Nie mogłem czekać aż to on mnie zabije – oświadczył.
Później, podobną wersję miał przedstawić zatrzymującym go policjantom. Twierdził, że brat znęcał się nad rodziną. Świadkowie przesłuchani w śledztwie przyznali, że mężczyzna bywał agresywny wobec 30-latka. Sam Radosław T. postanowił nie zeznawać w tej sprawie.