Wśród ofiar niedzielnego przejścia tsunami na pewno są Polacy, ale na razie nie jest znana ich liczba. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Warszawie informowało wcześniej, że w Tajlandii zginęło prawdopodobnie czworo Polaków, a los co najmniej 28 jest nieznany.
– W regionie dotkniętym skutkami niedzielnego trzęsienia ziemi może przebywać nawet kilkuset Polaków – powiedział rzecznik MSZ Aleksander Chećko.
Dodał, że ministerstwo próbuje uzyskać informacje m.in. z niemieckich biur podróży, z których usług korzystało wielu polskich turystów udających się do krajów dotkniętym kataklizmem.
Polscy turyści wracają z południa Tajlandii do Bangkoku. Władze tajlandzkie zorganizowały specjalny most powietrzny, którym poszkodowani i pragnący wyjechać z kraju przybywają do stolicy.
Wczoraj do Bangkoku przybyło sześcioro Polaków, w tym cztery osoby ze zdewastowanej przez żywioł wyspy Phi Phi. Spośród nich trzy osoby zostały hospitalizowane. Jedna osoba z polskim paszportem została przywieziona tajlandzkim samolotem wojskowym z Krabi do Bangkoku i umieszczona w szpitalu, gdzie będzie poddana operacji.
Tymczasem liczba śmiertelnych ofiar niedzielnego uderzenia fali tsunami na kraje Azji Południowej i Południowo-Wschodniej przekroczyła już 55 tysięcy. Tysiące ludzi wciąż uważa się za zaginionych. Miliony straciły dach nad głową. Istnieją obawy, iż ogółem liczba śmiertelnych ofiar w całym regionie, dotkniętym kataklizmem, może sięgać od ponad 57 tys. do nawet 100 tys. osób.
Na ulicach zdewastowanych przez 10-metrową tsunami miast prowincji Aceh, na północnym krańcu indonezyjskiej Sumatry, zalegają stosy ciał – w większości niezidentyfikowanych. Wojsko składa je w masowych grobach. W stolicy prowincji, Banda Aceh, na stadionie sportowym nadal zalega ponad tysiąc ciał kibiców, których żywioł zaatakował w czasie meczu.
W Tajlandii najbardziej ucierpiały turystyczne miejscowości jak Krabi i Phang Nga oraz wyspy Phuket i Phi Phi. Wśród 990 ofiar śmiertelnych jest prawie 800 zagranicznych turystów. Naoczni świadkowie opowiadają o ciałach zalegających plaże, leżących pod gruzami domów i hoteli, a także rzuconych przez fale na wierzchołki palm.
W całym regionie ludziom, którzy przeżyli uderzenie tsunami, brakuje wody pitnej i leków; zniszczonym obszarom grożą obecnie epidemie. Szef Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) Jan Egeland wskazał we wtorek na dwa największe źródła zagrożenia: zatrute wody spływające po tsunami z zalanych terenów i tysiące ludzkich zwłok w stanie rozkładu. Egeland ostrzegł że największe zagrożenie to tyfus, malaria, biegunki.
Telefony informacyjne
Rodziny osób, które wyjechały w rejon trzęsienia ziemi w Azji mogą dowiadywać się o ich los pod warszawskimi numerami telefonu: 523-96-01, a także 523-94-47.
Te telefony uruchomiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.