O utratę pracy boi się 280 pracowników zakładów energetycznych w Kraśniku, Lubartowie i Radzyniu Podlaskim. Pukają do każdych drzwi. Mają już poparcie samorządowców. A ci ostrzegają: Zlikwidują nasz ZE, to będziemy kupować prąd w... Czechach.
W kraśnickim zakładzie pracują 123 osoby.
– Kiedy z dwóch zakładów robi się jeden większy, to można przypuszczać, że redukcja zatrudnienia prędzej czy później nastąpi. Poza tym naszym zdaniem na połączeniu stracą też klienci – dodaje.
Spółka PGE Dystrybucja realizuje projekt "Optymalizacji pracy rejonów i posterunków energetycznych”.
– Jednym z jego założeń jest zwiększenie efektywności i ograniczenie kosztów funkcjonowania – wylicza Dorota Szkodziak z PGE Dystrybucja oddział w Lublinie. – Automatyzacja sieci, stosowanie mniej awaryjnych urządzeń i budowa linii kablowych w miejsce napowietrznych zmniejsza awaryjność sieci. W efekcie obszar obsługiwany przez rejony energetyczne może być większy.
Poszczególne rejony energetyczne mają zostać połączone – Kraśnik z Puławami, Radzyń Podlaski z Białą Podlaską, a Lubartów z Rejonem Energetycznym Lublin-Teren. Według założeń ma się to odbyć do końca 2013 r. W zakładach tych pracuje w sumie 281 osób.
– Pracownicy będą nadal wykonywać swoje obowiązki, a ich umowy o pracę nie są zagrożone – zapewnia Szkodziak.
Nie uspokaja to jednak pracowników. – Likwidacja naszego zakładu jest kompletnie nieuzasadniona, a połączenie Kraśnika z Puławami jest irracjonalne – przekonuje nasz rozmówca z Kraśnika. – Dzieli nas odległość, co najmniej 70 km. Nie mamy bezpośredniego połączenia z tym miastem.
Za pracownikami ujęli się już kraśniccy radni. Zaproponowali, aby zbierać podpisy w sprawie pozostawienia zakładu w Kraśniku.
– Same podpisy mogą jednak nie wystarczyć, tu trzeba bodźców ekonomicznych – przekonuje Piotr Iwan, jeden z radnych. – Może nie kupujmy od nich prądu, tylko np. w Czechach.
Radni chcą, aby w akcję włączyły się też gminy. – Nie wiem, czy potencjał miasta jest wystarczający – zastanawia się Piotr Krawiec, kolejny z radnych. – Im nas będzie więcej, tym lepiej.
Pewne obawy mają też władze województwa. – W energetyce nie mamy aż tak wielu fachowców – przekonuje Sławomir Sosnowski, wicemarszałek województwa lubelskiego. – Oby ta sytuacja nie spowodowała uszczerbku w ciągłości dostawy energii elektrycznej. Mamy duże zakłady, które potrzebują tej energii przez całą dobę.
Stanowisko w tej sprawie zajęli również radni wojewódzcy. "Zmiany spowodują zwiększenie odległości siedziby rejonu od obsługiwanych odbiorców do ponad 100 km, w konsekwencji likwidację miejsc pracy dla określonej grupy mieszkańców województwa lubelskiego, pogorszy się też jakość świadczonych usług, nie przynosząc wielkich oszczędności…” – czytamy w stanowisku przyjętym przez Sejmik Województwa Lubelskiego.
Apel radnych trafi do premiera Donalda Tuska, parlamentarzystów i prezesa PGE Dystrybucja.