2 mln 175 tys. 700 – tyle osób mieszka w województwie lubelskim. To ponad 23 tys. mniej niż 10 lat temu
– Z dwóch głównych powodów – mówi Andrzej Matacz, wicedyrektor Urzędu Statystycznego w Lublinie. – Pierwszy to przyrost naturalny. W większości tego okresu (2002–2011 – red.) – ujemny, czyli było więcej zgonów niż urodzeń. Druga sprawa to migracje, głównie zarobkowe. I to zarówno krajowe, jak i zagraniczne.
Chełmowi ubyło ponad 2,5 tys. mieszkańców, Zamościowi – prawie 1,2 tys., a trzy razy mniejsza od Zamościa Łęczna w ciągu 10 lat straciła aż 1,5 tys. osób. Rekordzistą jest Lublin – ubyło mu 8 tys. ludzi.
– Obserwujemy "rozlewanie się” Lublina do sąsiednich gmin, gdzie ludzie budują domy i tam się przeprowadzają – mówi Matacz. – Z tego powodu gmina Konopnica "powiększyła” się o jedną czwartą – przybyło tam ponad 2 tys. osób. Podobnie jest w gminach Niemce, Jastków, Głusk.
Gminy się cieszą, bo mają większe wpływy z podatków. – Ale główny powód do radości jest taki, że nasza gmina cieszy się taką popularnością. Ludzie przeprowadzają się do nas, bo doceniają bliskość Lublina, infrastrukturę, zaplecze – podkreśla Bogusław Kukuryk z Urzędu Gminy Głusk (przybyło prawie 2,5 tys. mieszkańców). – Ludzie pracują w Lublinie, a u nas budują domy i mieszkają.
– Być może to za sprawą rynku, ludzie idą "za pracą”, która u nas jest – mówi Mariola Kupryjaniuk, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Biłgoraju. – Ale też mamy wielu zameldowanych u nas mieszkańców, którzy przebywają za granicą.
– Dlatego skala ubytku mieszkańców w całym regionie może być jeszcze większa, niż wskazują dane – podkreśla Matacz. – W wielu przypadkach osoby, które wyjechały np. do pracy, tu mają dom, rodzinę. I nadal są tu zameldowane.
Dla pocieszenia, pod względem ubytku ludności i tak nie wyglądamy najgorzej. Np. na Śląsku w ciągu ostatnich 10 lat ubyło ponad 100 tys. ludzi.