Nazwiska dwudziestu dłużników Lubartowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej trafią w przyszłym tygodniu do Krajowego Rejestru Dłużników. Dla innych zadłużonych spółdzielnia przygotowuje mieszkania socjalne.
Od dwóch miesięcy w spółdzielni rządzi nowa rada nadzorcza, a od kilku tygodni nowy prezes Jacek Tomasiak. Poprzednie kierownictwo zostało odwołane za wyprowadzenie spółdzielczych pieniędzy za granicę. Miały być tam korzystnie zainwestowane. Do dziś nie wróciła ani złotówka.
Nowe władze spółdzielni wzięły się za porządkowanie spraw finansowych.
– Zaległości, których spółdzielnia nie egzekwowała, wyroki eksmisyjne, z którymi nikt nic nie robił, dziwnie niskie czynsze za wynajem gruntów i lokali użytkowych – wylicza Jacek Tomasiak.
Spółdzielnia ma 1,8 mln zł zaległego czynszu u swoich dłużników. Nie płacą lokatorzy mieszkań, a także dzierżawcy lokali sklepowych i punktów usługowych.
– Dłużnicy dostali od nas wezwania, a w telewizji kablowej ogłosiliśmy, że będziemy ich umieszczać w Krajowym Rejestrze Dłużników – mówi Tomasiak. – Trafią tam ci, którzy nie chcieli dojść do porozumienia w sprawie spłaty zadłużenia. Na początek 20 osób.
Niektórzy przestraszyli się już samej groźby. Okazało się, że są w stanie spłacać w ratach nawet po dwa, trzy tysiące miesięcznie. Umieszczenie w rejestrze dłużników byłoby bardzo niebezpieczne zwłaszcza dla przedsiębiorców. Nikt wówczas nie dałby im kredytu czy towaru na raty.
Dla tych, których rzeczywiście nie stać na spłatę długów, spółdzielnia przygotowuje mieszkania socjalne. 10 takich lokali powstanie w budynku przy ul. Zielonej. Będą liczyć po około 20 mkw. Mieszkania opuszczone przez dłużników zostaną sprzedane na wolnym rynku. Ma to przynieść około pół miliona zł.
To nie wszystkie pomysły na ściągnięcie zaległego czynszu. Jedna z dłużniczek została zatrudniona w spółdzielni jako sprzątaczka. Część poborów pójdzie na spłatę jej zaległości. – Zobaczymy, czy takie rozwiązanie się sprawdzi – mówi Tomasiak. – W przyszłości moglibyśmy zaproponować odpracowanie długów kolejnym osobom.
W lubartowskiej spółdzielni powstała również lista osób, które chętnie zamieniłyby swe małe mieszkania na większe. Wkrótce pierwszy z lokatorów przeprowadzi się do lokum zajmowanego przez dłużnika, a ten z kolei trafi do małego mieszkania. Pieniądze wpłacone przez najemcę, zyskującego na metrażu, pójdą na spłatę zaległości dłużnika.