Na zamarzniętym stawie w Kolonii Wolica, w gminie Karczmiska, kilkunastoletni chłopcy grają w hokeja. – Zabawa na lodzie
nie zawsze jest bezpieczne – ostrzegają strażacy.
– Przed zimą wyłapujemy ryby i spuszczamy wodę – wyjaśnia Janina Koneczniak, właścicielka stawu. – Zostawiamy jakieś dwadzieścia centymetrów wody, aby dzieci mogły pojeździć na łyżwach.
Zdaniem Andrzeja Borkowskiego, dyrektora biura Polskiego Związku Wędkarskiego w Lublinie, 15 centymetrów lodu na wodzie, to bezpieczna grubość. – Zawody wędkarskie organizujemy dopiero, gdy lód ma co najmniej właśnie taką grubość – dodaje. – Do bezpiecznego jeżdżenia na łyżwach wystarczy lód 20-centymetrowy.
Jednak na wielu jeziorach i stawach o kilkumetrowej głębokości, dzieci bawią się, mimo że warstwa lodu jest o wiele cieńsza. Na cienkich taflach lodowych nie brakuje też wędkarzy. Tak jest na przykład na Zalewie Zemborzyckiem koło Lublina. Lód ma tam około 5 centymetrów grubości. – Nasi strażnicy przepędzają ludzi z tak cienkiego lodu, ale, niestety, nie wszystkich możemy dopilnować – rozkłada ręce Borkowski.
Amatorzy wędkowania i jazdy na łyżwach wyjdą niebawem na kruchy lód, którym pokryły się w ostatnich dniach, jeziora Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. – W razie nieszczęścia dysponujemy saniami, dzięki którym możemy ratować ludzi, pod którymi załamał się lód – zapewnia kapitan Gustaw Włodarczyk, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Łęcznej. – Ale pod warunkiem, że szybko dostaniemy zgłoszenie. Pamiętajmy, że dojazd z Łęcznej nad jezioro zajmuje dosyć dużo czasu, a tu liczą się sekundy.
Kapitan Włodarczyk radzi więc, by w ogóle nie wchodzić na cienki lód. – Rodzice powinni rozmawiać z dziećmi na ten temat i ostrzegać je – dodaje. – My ze swej strony staramy się odciągnąć dzieci od lodu na jeziorach i stawach, zamieniając w lodowiska boiska szkolne.