Władze województwa zapowiadają, że zrobią dziś porządek w Euroregionie Bug, który opanował znany z licznych afer były przewodniczący sejmiku Konrad Rękas.
Zamieszanie w euroregionie zaczęło się pod koniec ubiegłego roku, kiedy kierujący tą organizacją Konrad Rękas i podlegli mu pracownicy popadli w konflikt z władzami województwa (samorząd płaci 75 proc. polskiego budżetu euroregionu). Władze Lubelszczyzny zarzuciły Rękasowi, że nie informuje ich o działalności organizacji i podejrzewają, że dochodziło w niej do nieprawidłowości.
Marszałek stracił nerwy, kiedy wyszło na jaw, że Rękas zatrudnił w euroregionie dwoje swoich dobrych znajomych, w tym byłą sekretarkę w Urzędzie Marszałkowskim (marszałek nie przedłużył jej umowy o pracę). Euroregion to ostatni przyczółek władzy Rękasa – po odwołaniu go z funkcji przewodniczącego sejmiku stracił on większość swoich wpływów w województwie.
Wicemarszałek Piotr Włoch zwołał na dzisiaj nadzwyczajne posiedzenie zarządu euroregionu. Marszałek Henryk Makarewicz (PSL) nie ukrywa, że jednym z punktów porządku obrad będzie najprawdopodobniej odwołanie Rękasa. – Zatrudnianie ludzi o wątpliwych kompetencjach bez informowania o tym władz województwa, to wystarczający powód, żeby pożegnać się z panem Rękasem – mówi.
Tymczasem Konrad Rękas twierdzi, że nie może być odwołany: Tego nie przewiduje statut euroregionu. Jeśli zarząd podejmie taką uchwałę, pójdę do sądu – grozi.
– Jeśli Rękas tak twierdzi, to znaczy, że ma przywidzenia – komentuje krótko marszałek Makarewicz.
Dzisiejsze spotkanie zarządu euroregionu to nie koniec kłopotów Rękasa. Władze województwa zapowiedziały, że pójdą do prokuratury z wnioskiem o ściganie byłego przewodniczącego sejmiku za działanie na szkodę organizacji. Wniosek ma dotyczyć także byłego kierownika biura euroregionu Janusza Kowalczyka.