– Gdyby nie on, nie miałabym za co wyposażyć dzieci do szkoły – mówi jedna z matek. Trojgu jej dzieci, ze względu na niskie dochody rodziny, należą się tzw. rządowe stypendia socjalne.
Wójt Jan Majewski pomyślał i wymyślił – stypendium na... krechę. Rodzic idzie do sklepu z dokumentem wydanym przez urząd gminy. To potwierdzenie przyznania stypendium w określonej wysokości. Bierze przybory szkolne i książki. A gmina przelewa potem równowartość zakupów na konto sklepu. – Gdy właściciel nie wierzył, dzwonił do nas. A my potwierdzaliśmy, że naprawdę oddamy pieniądze – śmieje się Anna Stępień z gminnego zespołu administracyjnego szkół w Chodlu. – Tak było tylko na początku. Teraz już nie ma problemu.
Wśród tych, którzy zawierzyli gminie, jest Małgorzata Borowiec, właścicielka księgarni w Chodlu. – Z rozliczeniem nie ma żadnego kłopotu – zapewnia.
– My tych ludzi dobrze znamy. Wiemy, że naprawdę są w trudnej sytuacji i ich dzieciom na pewno takie stypendium się należy – dodaje Elżbieta Rejkiewicz pracująca u Marii Madejek. Właścicielka sklepu też daje uczniom na „kreskę” i rozlicza się z gminą przelewem.
Gmina Chodel w tym roku na stypendia socjalne dostała z budżetu państwa 177 509 zł. Obdzieli 365 dzieci. – Ale „na krechę” wyposażymy nie więcej niż piętnaścioro dzieci – wyjaśnia Robert Madejek z zespołu administracyjnego szkół. – Pozostali radzą sobie jakoś sami.
25 411 783 zł – taką kwotę przeznaczył rząd na stypendia socjalne dla uczniów z Lubelszczyzny. Jeśli pozostałe samorządy wezmą przykład z Chodla, istnieje prawdopodobieństwo, że wszystkie te pieniądze wspomogą potrzebujące dzieci. I nie przepadnie ani złotówka. – Na rozliczenie gminy mają czas do końca grudnia – zapewnia Beata Niemczyk, kierownik oddziału budżetowego w Wydziale Finansów i Budżetu Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.