Tylko po jednym chętnym zgłosiło się do walki o fotel wójta w szesnastu gminach województwa lubelskiego. Podobnie jest w Janowie Lubelskim, Terespolu i Kocku gdzie obecni burmistrzowie nie mają kontrkandydatów
- W naszym mieście to pierwszy taki przypadek. Cztery lata temu miałem jednego rywala, a w 2006 r. kandydowało nas aż sześciu - wspomina Jacek Danieluk, burmistrz Terespola.
W Janowie Lubelskim historia zatoczyła koło. W 2006 r. jedynym kandydatem na burmistrza miasta był Krzysztof Kołtyś. Dziś urzędujący od kilku kadencji burmistrz znów jest osamotniony na placu boju. Cztery lata temu miał jednego kontrkandydata, ale wygrał w pierwszej turze, zdobywając ponad 80 proc. głosów. Czyżby ten fakt odstraszył rywali?
- Nie nazwałbym tego strachem. Według mnie może to wynikać z dużego zaufania do mnie, moich współpracowników i sukcesów, jakie odnosimy. Staram się nie wprowadzać do urzędu polityki, tylko współpracować z każdym, kto tego chce - tłumaczy burmistrz Kołtyś.
Z kolei po jednym kandydacie na wójta zgłosiło się w aż szesnastu gminach. Najwięcej takich przypadków - po cztery - jest w powiecie bialskim (gminy Sosnówka, Terespol, Tuczna i Wisznice) i chełmskim (Ruda Huta, Rejowiec Fabryczny, Dorohusk i Białopole), a dwa w powiecie parczewskim (Jabłoń i Podedworze).
Konkurencji nie mają także kandydaci na wójtów Puchaczowa (pow. łęczyński), Nowodworu (pow. rycki), Potoku Górnego (pow. biłgorajski) i Chrzanowa (pow. janowski).
Jeśli w ciągu najbliższych dni nie zgłoszą się konkurenci, to wcale nie oznacza, że zgłoszeni kandydaci już mogą cieszyć się mandatami. Do głosowania i tak dojdzie, ale wyborcy przy nazwisku kandydata postawią krzyżyk w kratce "tak” lub "nie”. Ponad połowa ważnych głosów "za” oznacza zwycięstwo.
Inaczej wygląda sytuacja w wyborach do rad gmin. Tu w przypadku, gdy w danym okręgu zgłosił się tylko jeden kandydat, zostaje wybrany automatycznie, choć oficjalnie zostanie to ogłoszone po wyborach 16 listopada. W gminach naszego województwa takich przypadków jest kilkadziesiąt.