Franciszek Zawadzki, zastępca wójta Godziszowa, przez kilka miesięcy kradł prąd. I choć sprawą zajmuje się policja, urzędnikowi-złodziejowi włos z głowy nie spadł.
Nielegalne łącze zostało zainstalowane na jesieni ubiegłego roku.
- Sprawa jest mi znana, ale informacji na ten temat udzielić nie mogę - zastrzega się Jan Frania, dyrektor Rzeszowskich Zakładów Energetycznych w Janowie Lubelskim. - Według prawa, o naszych odbiorcach prądu nie możemy rozmawiać bez ich zgody z osobami trzecimi.
O wybrykach Zawadzkiego została poinformowana policja. - Toczy się postępowanie w sprawie kradzieży - mówi Piotr Sawa, rzecznik policji w Janowie Lubelskim. - Na decyzję, czy postawimy komuś zarzuty, trzeba poczekać jeszcze około dwóch tygodni.
Później sprawa trafi do janowskiej prokuratury. - Muszę przyznać, że złodzieje prądu w randze urzędniczej trafiają się nie tak rzadko - mówi Bogusław Stafiej, zastępca prokuratora rejonowego w Janowie Lubelskim. - Prawie wszystkie takie sprawy kończą się aktem oskarżenia.
Zawadzki nie kryje się z tym, co zrobił. Ale dlaczego kradł, nie umie wytłumaczyć. - No, wpakowałem się - przyznaje zastępca wójta. Po chwili zmienia jednak zdanie i mówi, że ktoś go wrobił. - Był taki jeden znajomy, który robił mi tę instalację. Ale po tym wszystkim już nie jest moim znajomym - zapewnia.
Na razie wicewójt ucierpiał tylko finansowo. - Zapłaciłem za to ładnych kilka tysięcy - mówi. - Ale podłączenie do instalacji jest już legalne. I wszystko jest w porządku.
Wójt Andrzej Olech, choć o sprawie jest głośno, udaje Greka. - Kradzież prądu przez wicewójta? Żadnego pisma w tej sprawie nie dostałem.
• Huczy o tym cała gmina, a pan nic nie słyszał?
- No jakieś słuchy dochodziły. Ale wicewójt nic nie mówił. Jeśli zrobił coś takiego, powinien podać się do dymisji.
• Pan jest jego zwierzchnikiem i może go zwolnić.
- Fakt, ktoś, kto łamie prawo, nie może zajmować takiego stanowiska. Zajmę się tym. •