Gmina ma atrakcyjne kąpieliska bez ratowników i ma strażaków ochotników. Opłaciła strażakom kurs na młodszego ratownika i już będzie miała bezpieczne kąpieliska.
Wczoraj nad jeziorem Piaseczno jedenastu strażaków ochotników z gminy Ludwin zdawało wstępny egzamin. Musieli przepłynąć 50 metrów w 45 sekund, 15 metrów pokonać pod wodą, zaprezentować bardzo dobre umiejętności pływackie.
Tylko dwóm to się nie powiodło.
- Chłopcy są silni i sprawni, ale zabrakło im techniki oraz umiejętności pływackich - mówi Czesław Mędykowski, kierownik drużyny nr 9 WOPR, który prowadzi 10-dniowy kurs ratownictwa.
- Najgorsze było przepłynięcie 50 metrów w 45 sekund - twierdzą zgodnie Emil Żak i Michał Woźniak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Zezulinie.
Ale nawet strażacy, którzy pozytywnie przeszli środowy egzamin i zakwalifikowali się do dalszego szkolenia, nie mają wesołych min, bo wiedzą, że czekają ich ciężkie dni. W najbliższy piątek będą musieli przepłyną 1500 metrów.
- Kiedyś przepłynąłem jezioro w tę i z powrotem, ale to było dawno - nie kryje obaw Piotr Dylewski, druh z OSP Kaniwola. - Ale postaram się wytrzymać. Lubię pływać i jezioro mam bardzo blisko. A nabyte tu umiejętności na pewno mi się przydadzą.
W programie szkolenia jest nie tylko doskonalenie umiejętności pływackich, posługiwanie się sprzętem ratowniczym, holowanie ludzi i wydobywanie przedmiotów spod wody, ale także udzielanie pierwszej pomocy i nauka reanimacji. Kursanci naucza się jak pomagać osobom pokaleczonym, z poparzeniami, a nawet z odmrożeniami.
- Ratownik ma 4 minuty na uratowanie człowieka, który znalazł się pod wodą - mówi Robert Wawruch, dyrektor wojewódzkiego biura Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. - Od chwili ukończenia tego kursu świat się dla nich zmieni. Nie będą już patrzeć na wodę jak turyści. Tak, jak lekarz jest zawsze lekarzem, tak ratownik - ratownikiem.