Przez całą dobę kobiety mogą w "łóżeczku nadziei” zostawić dziecko i odejść. To szansa dla niechcianych maluchów
Od kilkunastu dni w janowskim szpitalu na sali Szpitalnego Oddziału Ratunkowego stoi "łóżeczko nadziei”. Jest to zwykłe maleńkie łóżeczko gdzie kobiety, które po porodzie nie chcą swoich dzieci, mogą je anonimowo zostawić. Obok całą dobę pracują lekarze i pielęgniarki, więc maluchem natychmiast ktoś się zajmie.
"Mamo nie krzywdź mnie! Nie zostawiaj tam, gdzie grozi mi niebezpieczeństwo” to napis, który ma przemówić do kobiet, którym może przyjść do głowy porzucenie dziecka gdzieś indziej.
Jeszcze nikt w janowskim łóżeczku nie leżał. - W mojej kilkunastoletniej pracy miałem takie dwa przypadki. Jednak były to świadome wybory kobiet, które już na porodówce mówiły, że nie chcą dziecka. Ale jeżeli kobieta nie ma odwagi na taką szczerość, to aż starach pomyśleć, co się może stać z dzieckiem. To ważne, żeby matka miała możliwość wyboru, żeby nie skazywała dziecka na śmierć gdzieś na śmietniku - dodaje Kaproń.
Gdy taka sytuacja się przytrafi w Janowie, dziecko będzie pod dobrą opieką.
- Ma się tu kto nim zająć, na pewno maleństwu krzywda stać się nie może. To bardzo ważne, żeby zareagować jak najszybciej. Żeby dziecko nie pozostawało długo samo - podkreśla Teresa Widz, pielęgniarka Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. - Dziecko z łóżeczka trafia od razu na odział dziecięcy, a my uruchamiamy procedurę związaną z ewentualną adopcją.
Inicjatywę chwali Danuta Olcha z Lubelskiego Ośrodka Adopcyjnego, jednak podkreśla, że powinny to być przemyślane decyzje.
- To bardzo delikatna kwestia. Bardzo ważna jest w takim przypadku zagwarantowanie matce anonimowości. Trzeba to dobrze zorganizować - podkreśla.
Tymczasem w Janowie łóżeczko stoi tuż przy dyżurce pielęgniarek.
- Baliśmy się, że jeżeli będzie gdzieś na uboczu to nie będziemy widzieli dziecka. Ale zadbamy o większą anonimowość, może przesuniemy je bliżej wejścia i postawimy jakiś parawan albo ściankę - zapowiada dyrektor.