Aż 33 gminy województwa lubelskiego dostają pieniądze od bogatych samorządów z innych części Polski. Z takiej pomocy korzystają m.in. tak duże miasta, jak Chełm czy Puławy. Na biednych płacą natomiast nasze powiaty. Na przykład Lublin musi im oddać 2,5 mln złotych.
– Ustalamy kwotę bazową. Badamy stosunek dochodów osiąganych przez mieszkańca gminy, powiatu, czy województwa do przeciętnych dochodów w kraju – tłumaczy Anna Sobocińska z biura prasowego Ministerstwa Finansów. – Jeśli jednostka samorządu przekroczy kwotę bazową, to musi się swoim majątkiem podzielić z innymi.
W tym roku żadna z gmin naszego województwa nie musi płacić. Podobnie będzie za rok. Do grona ubogich dołączy jeszcze 18 lubelskich gmin. – Nie osiągamy tak dużych dochodów, by dzielić się z budżetem państwa – mówi Zofia Łukiewicz, skarbnik Puław. W tym roku miasto dostało 1,2 mln zł „janosikowego łupu”. – Pieniądze przeznaczyliśmy na bieżące wydatki – mówi Łukiewicz. – W 2005 roku dostaniemy podobną sumę.
Chełm dostał cztery razy mniej, nieco ponad 300 tysięcy złotych. – To kropla w morzu potrzeb – mówi Tomasz Żmudzki, asystent prezydenta miasta. – Wszystko pochłonie służba zdrowia.
Aż 24 powiaty z terenu Lubelszczyzny Ministerstwo Finansów uznało za bogate. Na czele tej listy jest Lublin. – Teraz i tak zabierają nam mniej, ostatnio musieliśmy oddać do budżetu 3,3 mln zł – podsumowuje Irena Szumlak, skarbnik miasta. – Gdyby nie ten haracz, mielibyśmy na remonty dróg i zaległe wypłaty dla pielęgniarek – mówią urzędnicy.
Lublinianom na otarcie łez pozostaje subwencja wyrównawcza. W 2005 roku stolica województwa dostanie nieco ponad 1 mln złotych. Co ciekawe, nie można tego odliczyć od sumy, którą Lublin musi wpłacić na uboższych od siebie. Zatem przez cały przyszły rok pieniądze, przekazywane w ratach, będą płynąć „z” i „do” Ministerstwa Finansów. – Faktycznie, tak śmiesznie jakoś – przyznaje sama Sobocińska.