Uczniowie IV LO im. S. Staszica w Białej Podlaskiej grożą strajkiem, jeżeli do szkoły wróci ich koleżanka Edyta Ł. Wczoraj przełożyli protest do czasu rozpatrzenia sprawy przez Radę Pedagogiczną.
Wczoraj do szkoły przyjechał wicekurator Sławomir Sosnowski. Uczniowie powitali go napisanym na tablicy hasłem „Strajk i już”. To właśnie kurator nakazał dyrektorowi przyjąć Edytę z powrotem do szkoły. Dziewczyna od poniedziałku chodzi na lekcje.
– Nie wierzymy tłumaczeniom Edyty Ł. – mówiła wczoraj Dziennikowi jedna z działaczek samorządu szkolnego. – Ustaliliśmy, że ona wszystko z góry zaplanowała. Musi zostać usunięta ze szkoły. Takie jest stanowisko całego samorządu. Nauczyciele są też za jej wyrzuceniem. Jeśli zostanie, będziemy się odwoływać do kuratora i strajkować.
Edyta broni się i nie poczuwa do winy. – Pechowego dnia wcale nie ściągałam – mówi. – Odwróciłam się tylko na koniec sprawdzianu do koleżanki, aby zorientować się, czy skończyła pisanie. Później na schodach moje przekleństwa przypadkowo usłyszał anglista. Próbowałam go przeprosić, ale on tego nie przyjął. Nie namawiałem też mojego chłopaka, aby go pobił. Boli mnie, że niektórzy są wrogo do mnie nastawieni.
Samorząd uczniowski nie przyjął wyjaśnień swojej koleżanki. Dziś zamierzał zorganizować strajk. Uczniowie mieli przyjść do liceum, ale bez książek. Po gorącym, pełnym emocji spotkaniu z wicekuratorem postanowili jednak, że nie zastrajkują. Oczekują jednak na szybkie zwołanie Rady Pedagogicznej, która – ich zdaniem – musi podjąć decyzję o usunięciu Edyty z IV LO.
– Cieszę się, że postanowili nie strajkować – powiedział po spotkaniu wicekurator Sosnowski. – Błagałem ich o to. Kuratorium chce, aby sprawa była oceniona w szkole. Rada Pedagogiczna ma podjąć suwerenną decyzję. Dobrze, aby wówczas doszło tam do spotkania anglisty z uczennicą i wypracowania odpowiedniej decyzji.