Dość "polskich obozów koncentracyjnych” i nazywania żołnierzy Armii Krajowej "mordercami”.
Według Zawiślaka oraz innego naszego posła Jarosława Żaczka z Ryk, a także Zbigniewa Girzyńskiego z Torunia, mogliby w nim pracować historycy IPN, Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych czy Polskiego Towarzystwa Historycznego.
- Chodzi o zespół ekspertów, którzy przy okazji pracy naukowej śledziliby zagraniczne publikacje na temat naszego państwa pod kątem nieprawdy historycznej - tłumaczy Sławomir Zawiślak, który podobnie jak poseł Girzyński jest z wykształcenia historykiem.
Zdaniem posłów PiS, reakcja polskiego rządu na nieprawdę historyczną rzadko jest zdecydowana. - Nie możemy być obojętni. Trzeba reagować i prostować, bo inaczej nieprawdziwe fakty będą powielane i utrwalane - twierdzi Zawiślak.
Przykładów zagranicznych przekłamań nie brakuje. To nie tylko "polskie obozy koncentracyjne” w odniesieniu do nazistowskich obozów na terytorium Polski. - Nie można pozwolić sobie na to, by niektórzy historycy i publicyści ukraińscy przedstawili AK jako formację zbrodniczą, a gloryfikowali UPA.
Nieprawdziwe jest też twierdzenie, jakie pojawia się np. w publikacjach Jana Tomasza Grossa, że Polacy to antysemici, który wspólnie z hitlerowcami tępili naród żydowski. Jest jeszcze sprawa Katynia, która w Rosji często przedstawiana jest w sposób niegodziwy - podnosi poseł Zawiślak.
(lew)