Samorządy z niepokojem liczą ile wydały na zimowe utrzymanie dróg. Teraz trzeba wydać krocie na ich łatanie.
* Łęczna tylko do końca lutego wyłożyła 550 tys. zł na zimowe utrzymanie 86 kilometrów dróg. – To ponad dwa razy więcej niż zwykle. Ale to nie koniec, bo za marzec trzeba zapłacić umowy na kwotę 120 tys. zł – dodaje wiceburmistrz Dariusz Kowalski. Podobnie jest w * Lubartowie, gdzie na odśnieżanie 45 kilometrów dróg wydano ponad 340 tys. zł, podczas gdy w ubiegłym roku było to 130 tys. zł. W Bychawie wyłożono ok. 200 tys. zł, czyli blisko trzy razy więcej niż w sezonie 2008/2009.
* Chełmski Zarząd Dróg Miejskich zimowe utrzymanie ulic zlecił dwóm firmom. Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych dostało ok. 1 mln 280 tys.zł, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej – ok. 680 tys. zł. MPRD już w połowie zimy pieniędzy zabrakło. – Mówimy o ok. 700 tys. – mówi Marian Lipczuk, prezes firmy. – Musieliśmy się ratować kredytem (500 tys.) i własnymi pieniędzmi z ubiegłorocznego zysku. Nic dziwnego, że pieniędzy zabrakło. Najwięcej pochłonęły koszty piaskarek, soli i ludzkiej pracy. Dla porównania. Podczas ubiegłorocznej zimy wysypaliśmy na ulice około 200 ton soli, podczas tegorocznej: 1500 ton!
* W Zamościu koszty utrzymania dróg były trzykrotnie wyższe niż w latach poprzednich. – Tylko w styczniu i lutym na odśnieżanie wydaliśmy ponad 570 tys. zł, a w końcówce 2009 roku jeszcze ok. 147 tys. Opady śniegu były także marcu, ale ten miesiąc nie został jeszcze podsumowany – mówi Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich.
* Lubelski Urząd Miasta na całoroczne utrzymanie ulic ma 10 mln zł. Za październikowy atak zimy, a także za odśnieżanie w grudniu magistrat zapłacił 1,9 mln złotych. Faktury były gotowe dopiero w styczniu, więc płatności obciążyły tegoroczny budżet. Styczniowa walka z zimą pochłonęła 2,7 mln złotych. A w lutym i marcu – po przeszło 2 mln złotych. Łącznie to ponad 9 mln zł.
– A gdzie pieniądze na zwykłe zamiatanie i opróżnianie koszy ulicznych? Gdzie reszta? – pyta Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w lubelskim magistracie. – Nie wyobrażam sobie, żebyśmy z tych prac zrezygnowali.
Mało tego. Dopiero teraz zacznie się wielkie łatanie dziur. – Po niektórych drogach jeździ się jak na ostatnich igrzyskach w Vancouver, bo przypominają trasę slalomu specjalnego – mówi Andrzej Zawadzki, kierowca z Łęcznej.
Łęczyńscy urzędnicy podliczyli, że na 86 kilometrów administrowanych przez miasto ok. 5 proc. to dziury. – Mamy do załatania 4 kilometry ubytków, co będzie nas kosztować około 150 tys. zł – wylicza Dariusz Kowalski.
Zamojski Zarząd Dróg Grodzkich szacuje, że na łaty pójdzie ok. 70 tys. zł. Na początek. Bo w połowie kwietnia, gdy pogoda się ustabilizuje, a ziemia rozmarznie planowany jest objazd miasta. Wtedy zapadną decyzje o tym, które odcinki wymagają poważnych remontów.
Wielkie łatanie dziurawych ulic na dobre zacznie się w całym regionie w kwietniu.