Urząd Miasta zrezygnował z wycinki sporego dębu pod budowę drogi dla rowerów. Dopiero wtedy, gdy opisaliśmy sprawę, a mieszkańcy wzięli drzewo w obronę, urzędnicy dostrzegli w nim „bardzo wartościowy okaz”
„Wszystko byście powycinali i zabetonowali”. „Porażka. Drzew tutaj jak na lekarstwo, ale lepiej wyciąć i zabetonować wszystko i wszędzie”. „Tych, co wycinają nie ma kto wyciąć z decyzyjności, która niszczy środowisko”. „Trzeba się zebrać do protestu”. To część komentarzy po naszej publikacji, w której ujawniliśmy planowaną przez urzędników wycinkę drzewa pod budowę trasy pieszo-rowerowej.
Trasa jest potrzebna
Wyczekiwana przez okolicznych mieszkańców alejka ma przede wszystkim ułatwić dotarcie z ul. Jantarowej na pętlę komunikacji miejskiej, bo dzisiaj idzie się do niej prowizoryczną żwirówką, która po deszczu staje się błotnista. W miejscu tej żwirówki ma powstać chodnik z przylegającą do niego drogą dla rowerów. Taka trasa będzie doprowadzona do miejsca, w którym w przyszłości ma powstać ul. Berylowa.
Co wygumkował urząd
Przetarg na budowę trasy pieszo-rowerowej został ogłoszony na początku października. Chwaląc się tym przetargiem, Urząd Miasta wysłał dziennikarzom komunikat z mapką obrazującą przebieg alejki.
Gdy porównaliśmy mapkę z projektem budowlanym, okazało się, że dziennikarzom wysłano załącznik z wygumkowanym napisem „drzewo do usunięcia”. Chodziło o spory dąb, jedno z nielicznych dużych drzew na gęsto zabudowanym osiedlu.
Dlaczego kosztem drzewa?
Dokładnie tu, gdzie rośnie dąb, zgodnie z projektem ma przebiegać droga rowerowa. Czy nie można było zamienić miejscami chodnika i trasy rowerowej, by ocalić drzewo?
– Chodnik zlokalizowany jest po stronie, która zapewnia wygodną i bezpieczną komunikację z istniejącymi ciągami pieszymi i zabudową – tłumaczyła Monika Głazik z lubelskiego Ratusza, ale zapewniała, że miasto „poszuka rozwiązania”, które pozwoli ocalić drzewo.
Zrezygnowali z wycinki
Teraz urzędnicy zapewniają, że nie będą wycinać dębu. – Drzewo przy ul. Onyksowej jest bardzo wartościowym okazem, dlatego miasto podjęło decyzję o jego ochronie i pozostawieniu go w obecnym miejscu – przekuje nam Monika Głazik. – Dalsze działania w tym zakresie będą realizowane już na etapie wykonawczym.
Z „etapem wykonawczym” może być problem. Do środy Urząd Miasta czekał na oferty od firm gotowych zbudować w dwa miesiące alejkę. Zgłosiły się dwie firmy, obie chcą więcej pieniędzy niż planował wydać urząd. Najtańsza (KPRD Lublin) chce 340 tys. zł, a urząd ma na to 316 tys. zł. Ratusz może dołożyć brakującą kwotę lub zrezygnować z budowy.