Około godziny 17 do komisu samochodowego wszedł morderca. Jak ustaliła policja, strzelał tak, aby zabić. Zginął 39-letni mężczyzna, który prowadził komis przy al. Spółdzielczości Pracy w Lublinie.
Policja pierwszą informację o strzałach otrzymała o godz. 17.01. Na miejsce przyjechał patrol. Na terenie komisu znalazł postrzelonego mężczyznę. Lekarz stwierdził, że nie żyje.
Ustalono, że strzały do współwłaściciela komisu oddał mężczyzna, który prawdopodobnie chwilę wcześniej udawał, że ogląda samochody. Potem wszedł do pomieszczenia komisu. Po oddaniu strzałów uciekł.
Policjanci odgrodzili wejście do komisu. Na miejscu był także prokurator. Śledczy wypytywali mieszkańców sąsiednich domów, kogo w tym czasie widzieli w pobliżu komisu.
– Nic nie widziałem – uciął krótko mężczyzna, który wychodził z sąsiedniej posesji.
Komis samochodowy znajduje się za skrzyżowaniem al. Spółdzielczości z ul. Dożynkową. Na bramie jest napis „Samochody na kredyt”. Obok plakietka świadcząca, że jest chroniony przez agencję ochrony. Na teren komisu wschodzi się przez bramę. Kilkadziesiąt metrów od ulicy znajduje się pomieszczenie, w którym prowadzący komis obsługiwali interesantów.
Współwłaściciele prowadzą komis w tym miejscu od niedawna. W branży samochodowej są od lat. Wcześniej wynajmowali plac pod komis kilkaset metrów od tego miejsca.
– Jestem roztrzęsiony. To był mój najlepszy przyjaciel. Widziałem się z nim wczoraj – powiedział nam na miejscu Kazimierz Misztal, przyjaciel ofiary. – Nie skarżył się, że czegoś się bo, czy ktoś go straszył. W styczniu miał obchodzić urodziny. Planowaliśmy imprezę.
Wyświetl większą mapę