Co najmniej kilkanaście starych drzew zniknie z Al. Racławickich. I to w ciągu najbliższych tygodni. Wycinka to pomysł władz miasta. Ratusz uspokaja – pod topór pójdą tylko słabe i zamierające okazy. W ich miejsce zostaną posadzone nowe.
Al. Racławickie to jedna z najpiękniej zadrzewionych arterii Lublina. Po obu jej stronach rosną dziesiątki dużych drzew, jezdnia biegnie przez zielony korytarz. W znacznej części są to topole sokory. Kilkadziesiąt lat temu ten gatunek powszechnie używany był do zadrzewień, bo te drzewa wyjątkowo szybko rosną. Ale są one bardzo kruche i przy silniejszym wietrze na ziemię spadają spore gałęzie. I to właśnie topole pójdą pod topór. Robotnicy z piłami mają wkroczyć na odcinek wzdłuż Ogrodu Saskiego.
– W ich miejsce chcemy zasadzić klony czerwone – mówi Józef Piotr Wrona, kierownik Działu Zieleni w Urzędzie Miasta. – Poza tym, że dobrze znoszą miejskie warunki, te drzewa mają sporo zalet. Tworzą zwartą, strzelistą koronę. A to bardzo ważne, bo nie będzie trzeba ich ciągle przycinać, żeby nie zaczepiały o trakcję trolejbusową – wyjaśnia Wrona. Nie powinno być też problemów po śnieżycach. Na ulicę spada wiele gałęzi, które załamują się pod ciężarem mokrego śniegu. – Przy zwartej koronie nie ma takiego ryzyka.
Wycinka czeka też kilka lip, położonych w pobliżu Ogrodu Saskiego. Gołym okiem widać, że drzewa są schorowane. Fachowcy ocenili, że drzewa obumierają i ich dalsze leczenie nie ma sensu. Podobnie było w przypadku dwóch lip drobnolistnych, które zniknęły z pl. Litewskiego. Początkowo ogrodnicy próbowali je jeszcze przycinać. Z drzew zostały pnie i kilka gałęzi z nielicznymi liśćmi. Niedługo lipy wycięto.
Wielka wycinka drzew przy Al. Racławickich odbyła się kilka lat temu. Wtedy ściętych zostało prawie 200 okazów pomiędzy ul. Sowińskiego a rondem Honorowych Krwiodawców. Miasto nasadziło tam młode drzewka. Minie jeszcze wiele lat, nim zamienią się w piękne, zielone ściany.
Na tym nie koniec drzewnych problemów. Kolejne drzewa znikną z Al. Racławickich, gdy zacznie się budowa tunelu, który ma połączyć ul. Sowińskiego i ul. Poniatowskiego. Gdyby budowa geologiczna podłoża pozwalała na drążenie podziemnego korytarza, problemu by nie było. Niestety, ziemia nie jest tak stabilna i budowniczy będą musieli użyć innych technologii. Będą potrzebować więcej miejsca, dlatego część drzew zniknie.