Żarty, działania osoby niezrównoważonej czy uporczywe nękanie? Sprawą anonimowych SMS-ów, które zburzyły spokój Magdalenie Gąsior-Marek, zajmie się prokuratura.
– Z SMS-ów wynika, że ktoś szykuje się do oczernienia osoby publicznej. Ich autor twierdzi m.in., że ktoś pisze jej pracę doktorską i że zostanie to nagłośnione. Tymczasem, pani poseł dopiero zapisała się na studia doktoranckie – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Policjanci sprawdzali, czy ktoś próbuje pomówić Gąsior-Marek, przypisać jej postępowanie, które może ją poniżyć w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania.
– Możliwe jest też zakwalifikowanie tych SMS-ów jako uporczywe nękanie. Oceni to prokuratura – mówi Wójtowicz. Rzecznik lubelskiej policji dodaje, że dopiero po ustaleniu autora SMS-ów będzie można stwierdzić, czy jest żartownisiem, osobą niezrównoważoną, czy może próbował zaszkodzić adresatce.
To nie pierwszy przypadek, kiedy śledczy zajęli się SMS-ami do polityków lub między politykami. Jesienią ubiegłego roku wiadomości tekstowe z groźbami dostali działacze PiS z powiatów bialskiego i radzyńskiego.
"Organizacja nasza jest w posiadaniu Pańskiego numeru telefonu, jak i adresu zamieszkania. Wybaczamy Panu dotychczasową nielojalność do naszego rządu i uważamy, że tym razem zagłosuje pan na PO. Gwarantujemy Pańskiej rodzinie pomoc, ochronę rodziny, bo zdarzają się różne wypadki” – przeczytali na swoich telefonach lokalni politycy. Przestraszyli się, bo SMS-y dostali w gorącym okresie przed parlamentarnymi wyborami.
Palikot wysłał do Muchy
W tym samym czasie działacze Platformy dostali SMS-y z wiadomością, że Włodzimierz Karpiński zrezygnował ze startu w partyjnych wyborach. Mucha broniła kolegi, rozsyłając własną wiadomość: "Janusz Palikot przeprasza Donalda Tuska i Włodzimierza Karpińskiego za niestosowny żart prima-
aprilisowy. I tak wygra Karpiński :)”.
Palikot już wcześniej lubił żartować przy użyciu telefonu. Cztery lata temu proszony "namolnie” o wywiad odpowiedział dziennikarkom "Rzeczpospolitej”, że zgoda, ale "nago – w miejscu publicznym! – i po dwóch butelkach wina”.
Wczoraj Magdalena Gąsior-Marek nie odpowiadała na nasze telefony i SMS-y.
Przypadki posłanki Gąsior-Marek
* Rok temu zdobyła przydomek "bukietowa”. Po tym, jak jej polityczny mentor – minister infrastruktury Cezary Grabarczyk – ledwo obronił się przed odwołaniem za bałagan na kolei, Gąsior-Marek wraz z koleżanką z sejmowej ławy wręczyła mu bukiet róż.
* W prowadzeniu biura poselskiego w Lublinie posłance pomaga jej mąż Ernest. Zapewnia, że nie dostaje żadnego wynagrodzenia.