Telekomunikacja, wodociągi, energetycy i zakład gazowniczy uprzedzają o zamiarze pozbawienia świadczonych usług. Tylko nie Lubzel, który o takiej możliwości Informuje jedynie na rachunkach.
- Taka informacja pojawia się na każdym rachunku. Piszemy, że niepłacenie w terminie grozi odcięciem prądu bez ostrzeżenia - wyjaśnia Włodzimierz Czwórnóg, dyr. ds. obrotu energią elektryczną Lubelskich Zakładów Energetycznych Lubzel.
Klienci Lubzelu narzekają na takie rozwiązanie. - To skandal, że zakład odcina prąd bez ostrzeżenia. Powinni wcześniej o tym uprzedzać - żali się Monika Gola z Lublina, której wczoraj bez uprzedzenia odłączono prąd w sklepie, bo poprzedni dzierżawca nie płacił rachunków.
Lubzel może wyłączyć prąd już po 14 dniach od daty określającej termin zapłaty. - W praktyce następuje to dopiero po dwóch niezapłaconych fakturach - twierdzi Bożena Sadowska, kierownik wydziału zakupu i sprzedaży energii elektrycznej w LZE Lubzel.
Lubzel nie wysyła zawiadomienia bo chce zmniejszyć wydatki. - Każde powiadomienie kosztuje. Korzystamy z ułatwienia, drukując tę informację na rachunku - dodaje Czwórnóg. - U nas nawet 30 proc. odbiorców nie płaci rachunków w terminie. Wysłanie powiadomień kosztowałoby ponad 120 tysięcy zł. W skali roku ta kwota mogłaby sięgnąć ponad 700 tysięcy - wylicza Wojciech Kotowski, dyr. Zakładu Energetycznego Lublin-Miasto.
Jakim zakładom odcięto ostatnio prąd? - Nie ujawniamy takich informacji. To tajemnica - twierdzi Czwórnóg.
Zdaniem miejskiego rzecznika praw konsumenta w Lublinie praktyki Lubzelu nie naruszają praw konsumenckich. - Za towar, a takim jest prąd, trzeb po prostu płacić - mówi Lidia Baran-Ćwirta.
Inaczej niż Lubzel do niezapłaconych rachunków podchodzi Zamojska Korporacja Energetyczna. - Wysyłamy upomnienie z informacją o skutkach niepłacenia za energię - wyjaśnia Artur Sternik, rzecznik prasowy ZKE.
Ponowne przyłączenie prądu kosztuje w ZKE 80 zł, w Lubzelu - 60 zł.