Wtorkowy samolot linii Ryanair z Dublina do Lublina przez blisko godzinę krążył nad lotniskiem. Powód – najprawdopodobniej awaria systemu ostrzegania o niebezpiecznym zbliżaniu do ziemi. – Przynajmniej podziwialiśmy widoki – skomentowała po wylądowaniu jedna z pasażerek.
Odezwali się też fani lotnictwa, obserwujący maszynę z tzw. górki spotterskiej na ul. Mełgiewskiej.
– Samolot dotarł nad miasto przed czasem, co najmniej pół godziny – mówi nam pan Krzysztof. – Przeleciał nad nami od strony Lublina, za lotniskiem zawrócił i zaczął schodzić do lądowania. Do tego momentu wszystko było jak zwykle. Ale w pewnym momencie samolot przerwał podejście i odleciał na drugi krąg.
Potem przelatywał nad lotniskiem jeszcze wielokrotnie. – W końcu zdecydował się na drugie podejście do lądowania. Znowu od strony Łęcznej, czyli pod wiatr, tak jak powinien to zrobić. Ale i to podejście się nie udało.
Po godzinie krążenia w okolicach lotniska i dwóch nieudanych próbach podejścia pod wiatr, samolot pojawił się nagle nisko nad ziemią od strony Lublina. Pilot zdecydował się na podejście do lądowania z wiatrem. Siadł tuż przy nas. Na górce rozległy się brawa.
Boeing Ryanaira z Dublina do Lublina miał wylądować w Świdniku o godz. 13.50. Dlaczego lądował z tak dużym opóźnieniem? Zarząd Portu Lotniczego Lublin informuje, że było to związane wyłącznie z problemami technicznymi w boeingu.
– Załoga zgłosiła, że mają problem z jednym z systemów z samolocie – mówi Dariusz Krzowski, wiceprezes PLL. – Stąd opóźnienie lądowania i następnie opóźniony start.
– Wiedzieliśmy o jakimś problemie technicznym, ale paniki na pokładzie nie było – powiedziała nam po wylądowaniu jedna z pasażerek. – Przynajmniej podziwialiśmy widoki.
Chwilę niepewności przeżyli pasażerowie lecący do Dublina. – Chyba odwołają ten lot – martwiła się pasażerka, kiedy o 14.44 z głośników popłynęła informacja, że wylot będzie opóźniony przynajmniej o 30 minut "z przyczyn technicznych”.
W końcu Piotr Jankowski, rzecznik PLL poinformował nas, że pilot przetestował wszystkie systemy w samolocie i zdecydował, że może odlecieć.
– Lotnisko jest przygotowane na takie sytuacje, mamy odpowiednie procedury i gdyby nie odleciał pasażerowie mieliby nocleg w Lublinie – dodaje wiceprezes Krzowski.
W końcu maszyna wystartowała. Do Dublina dotarła po godz. 19 polskiego czasu. W środę przewoźnik ma podać informację o szczegółach usterki.