W gminie Opole Lubelskie z zapłatą podatku rolnego zalegają najbogatsze wsie. Średnio to sto złotych na mieszkańca. Ubogie wioski są solidne. W nich długi wynoszą około złotówki na głowę.
– A z czego mamy płacić? – pyta mieszkaniec Wandalina. – Pestycydy kosztują coraz więcej, paliwo też, a tymczasem jabłka są coraz tańsze.
Jeszcze więcej zalega, liczący 250 mieszkańców, Skoków. Cała miejscowość ma 32 tys. zł długów z tytułu podatku rolnego. W przeliczeniu na mieszkańca wychodzi 128 zł. Także duże Kluczkowice (578 mieszkańców) zalegają na 42 tys. zł, co daje 72,66 zł na głowę. Dlaczego bogaci nie płacą? – To efekt domina – szuka przyczyn Andrzej Adamczyk, sołtys sadowniczych Kluczkowic. – Nie zapłaci jeden i mówi innym: „coś ty głupi, płacisz?”. W dużej miejscowości taka informacja rozchodzi się pocztą pantoflową do większej liczby osób, stąd takie duże zaległości.
Na drugim biegunie płatności są nieduże, ubogie wioski. W nich płacą niemal wszyscy. Licząca 72 osoby Sewerynówka zalega ze 112 złotymi. Jeden mieszkaniec jest więc winien gminie średnio 1,55 zł. W Majdanie Trzebieskim zaległości wynoszą 95 groszy na mieszkańca – czyli 129 zł na 135 osób. Natomiast w Darownem zaległości praktycznie nie ma. – U nas zwolnione z podatku rolnego są przeważnie ziemie piątej i szóstej klasy, na których rośnie tylko żyto i ziemniaki. I to marne – mówi Renata Wicha z Darownego.
– Zamożność niektórych wsi jest tylko pozorna – twierdzi Dariusz Wróbel, zastępca burmistrza Opola Lubelskiego. – Na moje i burmistrza biurko trafiają stosy podań o umorzenie podatku rolnego.
Tymczasem gmina Opole Lubelskie zwolnieniami z opłat nie szafuje. Jest wręcz przeciwnie. – Umorzenie podatku nie może być zjawiskiem powszechnym – mówi burmistrz Lechosław Skorek. – Podatki umarzamy w naprawdę wyjątkowych sytuacjach.
Zalegający z podatkiem otrzymują upomnienia, a jeśli to nie przynosi efektu, do akcji wkracza komornik. – Ma on u nas dużo roboty – mówi Dariusz Wróbel, zastępca burmistrza gminy.