Jeśli w ciągu roku drogowcy nie wystąpią o pozwolenie na budowę zachodniej obwodnicy Lublina, będzie skandal – przepadnie decyzja środowiskowa.
Budowa ma zakończyć się w 2015 r. Jednak lubelscy posłowie PO studzili entuzjazm. Tłumaczyli, że przedsięwzięcie jest skomplikowane i w 2013 roku uda się co najwyżej ogłosić przetarg na niespełna 10 kilometrowy fragment "dziewiętnastki” stanowiący zachodnią obwodnicę Lublina – między węzłami Dąbrowica i Konopnica.
To według drogowców najlepiej przygotowany do inwestycji odcinek. Ma niezbędną decyzję środowiskową. Pozostałe odcinki ekspresówki na terenie woj. lubelskiego dopiero czekają na taką decyzję.
Jednak i tak wszystko rozbija się "o kasę”.
– Rozpoczęcie inwestycji zależy od tego, czy w rządowym programie budowy dróg na najbliższe lata znajdą się pieniądze na S19 – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
I tu zaczynają piętrzyć się kłopoty
Decyzja środowiskowa jest bowiem ważna tylko przez cztery lata i w przypadku zachodniej obwodnicy Lublina wygasa w listopadzie 2013 r. I właśnie do tego czasu drogowcy powinni wystąpić o pozwolenie na budowę drogi. Jeśli tego nie zrobią – bo ministerstwo transportu nie da pieniędzy – trzeba będzie starać się o nową decyzję. A to nie będzie czysta formalność.
– Skończy się skandalem, jeśli zmarnuje się gotowa dokumentacja – słyszymy od proszącego o anonimowość urzędnika obserwującego inwestycje drogowe. Dodaje: – Można spodziewać się, że jak przyjdzie do konsultowania nowej decyzji środowiskowej, to znowu będą protesty i wszystko się przeciągnie.
Furtkę pozwalającą na wyjście z sytuacji podpowiada Paweł Duklewski, rzecznik lubelskiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
– Termin ten może zostać przedłużony o 2 lata, jeśli inwestycja będzie realizowana etapowo, a warunki określone w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach nie zmienią się – mówi.